[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewniłem ich o tym, ale muszą sami cię zobaczyć.Lucian z łatwością i bez chwili skupienia kontrolował ludzkie myśli.Robił tak przez wielewieków.Ale kontrola nad tyloma różnymi umysłami z takiego dystansu była męcząca.Niebył gotowy do zrzeczenia się opieki nad Jaxon na rzecz pracowników szpitala do czasu, ażuzyska pewność że od razu ją wypiszą.Nie chciał żeby przeprowadzano testy krwi i wiedział,że w szpitalu będzie bezbronna w stosunku do Tylera Drake'a czy innego wroga któregozyskała podczas pracy.- Chcę usiąść - spróbowała to zrobić, zaskoczona, że nadal jest słaba.Lucian natychmiast chwycił jej drobne ciało w ręce i łatwo uniósł ją do pozycji siędzącej.Ostrożnie ułożył za jej plecami poduszki, a koce umieścił wokół.Była nawet bledsza niżzwykle.- Oddychaj głęboko, a nie zemdlejesz - zarządził.Uśmiechnęła się.- Masz pojęcie jakie to dziwne? Wiem, że to nie szpital.To nie jest nawet sanatorium,prawda? A ty nie jesteś lekarzem.Przeszedł przez pokój szybkimi, płynnymi i absolutnie cichymi krokami.Nie mogłaprzestać porównywać sposobu w jaki się poruszał do dużego dzikiego kota.Było w nim cośgroznego, ale jednocześnie zmysłowego.Sprawił że poczuła się pewnie i bezpiecznie, ajednakzagrażał jej w sposób jakiego nigdy nie doświadczyła.Więc co to było? Bezpieczeństwo czygrozba? Jeśli był takim drapieżcą, dlaczego nie ostrzegał jej przed nim jej wewnętrzny systemalarmowy? Powoli, ostrożnie wypuściła powietrze.Zrozumiała, że poczuła się zagro%7łonajakokobieta, a nie przedstawiciel sprawiedliwości.Lucian odwrócił do niej twarz.Za nim było okno.Noc była ciemna i nieco burzliwa.Mogła usłyszeć deszcz padający stałym rytmem i wiatr dmuchający wśród drzew, którysprawiał że ich gałęzie uchylały się.- Może nie jestem lekarzem w typowym pojmowaniu, ale leczę ludzi.Uleczyłem cię.Jaxon znowu wiedziała że to prawda.Wiedziała o nim wiele rzeczy.Rzeczy, których niepowinna - spraw intymnych.Wiedziała że podróżował po świecie, był kilka razy na Każdymkontynencie.Mówił niezliczonymi językami.Był zamożny, ale pieniądze stanowiły dla niegotylko środek utrzymania.Wiedziała że poszukiwał jej bardzo długo.Kiedy oceniała sytuację Lucian obserwował ją ostrożnie, nieruchomymi ciemnymi oczaminiczym drapieżnik śledzący ofiarę.Jego umysł był cieniem w jej umyśle, obserwował jejmyśli, sposób w jaki pracował jej mózg, w jaki analizowała swoje uczucia.Jaxon była świadoma dziwnego zjawiska, sposobu w jaki jej serce dopasowywało rytm dojego, w jaki jej oddech zwalniał do jego oddechu.Jakim cudem wiedziała tyle o Lucianie,skoro był dla niej całkiem obcy? Wiedziała, że kochał sztukę i antyki.Miał rozległą wiedzę oTłumaczy: franekMobu tych dziedzinach, o artystach i rzemieślnikach którzy je tworzyli, a jednak dopieroniedawno zaczął odnajdować radość i piękno w obrazach, rzezbach, antykach i muzyce.Wyleczył niezliczoną ilość ludzi w dziwny i wyjątkowy sposób.Ta część była dla niejzamglona, zamknięta gdzieś w mózgu i czekała na dalsze zbadanie.Wyleczył ją w ten samsposób jak całą resztę.- Mówiłeś do mnie kiedy spałam - wymamrotała usiłując znalezć racjonalne wyjaśnienietego że tyle o nim wiedziała - Czy to dlatego tyle o tobie wiem?Lucian wzruszył ramionami, jak zwykle płynnie i perfekcyjnie.- Czy to naprawdę ważne?Samo patrzenie na nią sprawiało że chciał się uśmiechać.Zadziwiające jak jej istnieniezmieniło już jego %7łycie.Chciał zawsze na nią patrzeć.Na kształt jej twarzy, zaokrągleniepoliczka, długie rzęsy, na wszystko.Po mrocznej brzydocie, prawdziwie diabolicznychrzeczach na które napatrzył się przez wieki Jaxon była dla niego cudem.Wszystko co dotyczyło Juliana było hipnotyzujące dla Jaxx.Nie chciała go nigdy opuścić.Chciała tu zostać, zamknięta z nim w ich własnym świecie, z dala od rzeczywistości.Czułabezpieczeństwo i ciepło.Uwielbiała sposób w jaki na nią patrzył.Okazjonalnie widziała wjego oczach niespodziewane błyski - błyski pragnienia, zaborczości, ciepła i czułości.Chciaładelektować się tymi rzeczami.Zatrzymać je.- Sądzę, że to bez znaczenia - odpowiedziała.Jego głos był tak miękki.Słuchanie go było niczym owinięcie się w aksamit.Ale Jaxonnie była na tyle głupia.Mimo że Lucian był tak seksowny i podniecający, gdyby byławystarczająco niemądra i dała mu wolną ręką, łatwo doprowadziłby ją do szału swoją męską,dominującą arogancją.Wybuchnął śmiechem, a dzwięk wędrował po jej skórze jak dotykpalców.Uderzył w nią cień pragnienia, który potem rozkwitł w wielką potrzebę.Przerażało jąto.Nie była przygotowana na takie uczucia.Czy jej reakcja na niego była widoczna?Rozejrzała się z poczuciem winy, zaniepokojona że ktoś inny mógłby widzieć jej reakcję naLuciana.- Musisz zabrać mnie do domu - powiedziała.Jej głos był szorstki.Czuła łzy zbierającesię w gardle.To wszystko było fantazją.Rzeczywistość była brzydka i ponura.Jej obecnośćmogła sprawić, że ten piękny mężczyzna zostanie zamordowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]