[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Blond włosy opadały jejfalami na plecy.Pozowała, wyciągając ramiona, jakby chciała pochwycićjakiś niewidoczny skarb.Sorcha zamarła.Babka powiedziałaby, że księżniczek nigdy nieogarnia zażenowanie, niemniej na policzki wypełzł jej rumieniec.Niepotrafiła oderwać wzroku od niezwykłej sceny.Oderwać wzroku? Nie była w stanie choćby mrugnąć.- To jest Madame Pinchon.- Eveleen zamknęła za sobą drzwi ioparła się o nie.- Madame, ten młodzieniec - puściła oczko do potężnejkobiety - zastukał do tylnych drzwi, prosząc o konsumpcję.- Ach tak?Madame okazała się właścicielką kontraltu, a także, wnioskując zpłótna na sztalugach, autorką wiszących w korytarzu obrazów.Aktualnemalowidło przedstawiało bladą nimfę pośród niebieskich cieni drzew,sięgającą do srebrnego księżyca.Zakłopotanie Sorchy ustąpiło miejsca entuzjazmowi.- Posiada pani cudowny talent - oznajmiła.- Jednak nie muszę pani tego mówić.114RS- Niemniej dziękuję za komplement.- Madame wyciągnęła rękę napowitanie.Ująwszy ją, Sorcha spostrzegła krótkie palce, szeroką dłoń iszpatułkowate paznokcie z barwnikiem pod skórkami.- Sól ziemi - szepnęła cichutko.Madame roześmiała się głośno iserdecznie.- Dokładnie tak - powiedziała.- Madame ma najostrzejszy słuch w Szkocji, bacz więc no to, cogadasz - poradziła Eveleen.- Wie więcej, niż którakolwiek z nas chciałaby wyjawić - dodaładziewczyna z uniesionymi ramionami.- Jednak jest bardzo dyskretna.- Ty natomiast od razu zdradzasz moje sekrety- skarciła ją Madame.- Wolę, kiedy moje ofiary pozostają wnieświadomości.- Ofiary? - Sorcha usiłowała cofnąć się o krok, lecz Madame niepuszczała jej dłoni.- To tylko takie wyrażenie.- Madame zwolniła uścisk.- Nigdy bymcię nie skrzywdziła.Sorcha uwierzyła w tę deklarację.Uwzględniając głos, posturę iprezencję tej kobiety, wprost nie dało się postąpić inaczej.Zarazemuzmysłowiła sobie, że nie znajduje się w gospodzie, choć nie potrafiłastwierdzić, dokąd w takim razie trafiła.Pozująca dziewczyna poruszyła się, wyraznie cierpiąc niewygodę.- Proszę, Madame, czy mogę opuścić ręce? - zapytała.- Skończyłyśmy na dzisiaj.115RSMadame wyczyściła pędzel rozpuszczalnikiem.Kiedy dziewczynaruszyła przez pokój, jakby nieświadoma własnej nagości, zwróciła jejuwagę:- Helen, odziej się.Nie ma potrzeby wprawiać naszego młodegoklienta w zakłopotanie.Helen zatrzymała się, ze zdziwieniem spoglądając na Madame.- Myśli pani, że zawstydzę tego młodzika? Wszyscy znani mimężczyzni chętnie by zapłacili, żeby zobaczyć.- Helen uważniejprzyjrzała się Sorchy.Jej zielone oczy rozszerzyły się ze zdumienia.-Och!- Tak.- Madame wymyła ręce w stojącej obok pędzli misce.- Och.Sorcha popatrzyła na siebie.Czyżby zapomniała zapiąć guzik?Spostrzegła, że Helen i Eveleen wymieniają uśmiechy.Zdawały sięporozumiewać bez słów, tak że w pewnym sensie to miejsce skojarzyło sięSorchy z klasztorem.Jednak nie trafiła do klasztoru.- Spocznij, młodzieńcze.- Madame zagłębiła się w wielkim fotelu iwskazała swemu gościowi mebel naprzeciw.- Czy wierzysz wchiromancję, wróżenie z dłoni? - zapytała, kiedy Sorcha usiadła.- To nonsens - oświadczyła Sorcha stanowczo, lecz potem sięzawahała.- Niemniej ogromnie ciekawi mnie moja przyszłość.- Poszczęściło ci się zatem.- Madame uniosła pulchny palec.-Jestem Cyganką.Moje wizje nie są nonsensem, a jeśli zrobisz srebremznak krzyża na mojej dłoni, wywróżę ci przyszłość.Masz coś srebrnego?116RS- Mam wiele srebra.- Sorcha znów poczuła nieodpartą pokusę, żebysię pochwalić.- Bardzo korzystnie sprzedałem dwa konie.no, nie konie,lecz kuca i konia.Madame powstrzymała ją uniesieniem dłoni.- Po pierwsze, przed nikim, pod żadnym pozorem, nie chełp sięswoim bogactwem - rzekła.- Nigdy nie wiesz, kto może cię usłyszeć, iwystawiasz w ten sposób swoje życie na niebezpieczeństwo.Po drugie,żeby ci powróżyć, potrzebuję jednej małej monety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]