[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślała nagle o Lucille.Biedna Lucille.Ona też należała do realnego życia.Tak było i tegopopołudnia w rezydencji, gdy Renę kochał się z nią w tak wyszukany sposób, gdy był takznakomity nastrój, a ona sięgnęła wyżyn, jakich dotąd nie zaznała z żadnym innym mężczyzną.Wtedy uświadomiła sobie, że nie jest w stanie tego zrobić.Była tylko przynętą, ale i tak będziewspółwinna jego śmierci - tak jak to było z Elżbietą, gdy wszyscy trzymali palce na spuście.Spojrzała na zegarek.Zostało jeszcze dziesięć minut do jego przyjścia.Mógł jeszcze być w swymmieszkaniu - w tym służbowym, gdzie, jak powiedział, będzie tego dnia.Pełna poczucia winyrozejrzała się dookoła czując na sobie czyjś badawczy wzrok.Ale cóż, każdy przecież może pójśćdo toalety.Wyszła do holu kawiarni prawie pewna, że Charlie pójdzie za nią.Znalazła telefon iwykręciła numer do mieszkania służbowego Renę.Telefon odebrała Lucille.- Muszę się bardzospieszyć - powiedziała Sonia.- Przekaż tylko Renę, aby nie przychodził.- Gdzie nie ma przychodzić?- On wie, Lucille, to bardzo ważne.Sonia odwiesiła słuchawkę, potem podeszła do Charliego ukrytego za rozpostartą gazetą.- To niejest w porządku, Charlie - powiedziała.- Nie mogę tego zrobić.Wracam do domu.Wolf, spacerując leniwie po chodniku, widział, jak weszła do holu, potem wróciła i zaczęłarozmawiać z Charlim.Wyszli razem z kawiarni, kierując się w stronę ulicy des Capucines.Domyślał się, co się stało, i właściwie był na to przygotowany.Nie wiedział tylko jednego: czy zdążyła ostrzec Renę? Prawdopodobnie nie.Było już za pózno.Zapewne był już w drodze.Przyjdzie tu i zobaczy, że jej nie ma.Z pewnością zacznie wyczuwaćkłopoty.No więc co zrobi? Zatelefonuje do jej mieszkania, ale nikt nie odbierze telefonu.Więcpójdzie tam.Nawet gdyby otrzymał jej ostrzeżenie i tak postąpi w ten sposób.Wolf przywołał samochód.Czasu było bardzo mało, ale ona szła z Charlim pieszo, więc mógł siędostać do mieszkania przed nimi.Dzięki Bogu, że Charlie uległ jego namowom i wziął od Sonizapasowe klucze do jej mieszkania.Tylko na wypadek, gdyby coś się nie udało, powiedział Wolf.To mieszkanie, bo tylko tam mogli się udać, było głównym punktem jego planu.W takichoperacjach jak ta, trzeba brać pod uwagę wszystkie możliwości.Nie na próżno był generałem bronipancernej.Musiał wtedy często podejmować natychmiastowe decyzje, błyskawicznie rozważyćwszystkie możliwości i przewidywać na tyle, na ile dało się przed walką.Jego mercedes ruszył z dużą prędkością wzdłuż bulwaru des Capucines a potem w dół Avenue del'Opera, zręcznie manewrując w gęstym ruchu ulicznym, aż wreszcie dotarł do Palais Royal.Towarzyszyło mu trzech mężczyzn.Wyszedł z samochodu, wszedł na podwórko starej kamienicy,niegdyś siedziby arystokratów, teraz zamienionej na mieszkania czynszowe.Był tu już wcześniej,aby zorientować się w rozkładzie domu.Bez namysłu wbiegł po schodach na drugie piętro.Otworzył drzwi, wszedł i rozejrzał się szybko, uznał, że najdogodniejszą kryjówką w razie potrzebyjest szafa w sypialni.Czy będzie musiała przejść do sypialni? Wątpił w to.Raczej nie będziezmieniała ani poprawiała makijażu.Przynajmniej nie od razu.Na pewno napiją się z Charlim.Zpewnością będą mieli ochotę na drinka po przeżyciach ostatnich godzin.Słyszał, jak wchodzą do mieszkania.Jak przewidział, nalała Charliemu drinka.Powiedziała, żesama też się napije, tym razem czegoś mocnego.Wszystko wskazywało na to, że pozostaną w tymwielkim salonie z widokiem na ogrody.Wolf stanął za drzwiami i czekał na przyjście Renę.Max leżał wyciągnięty na sofie bez marynarki.Czekali w apartamencie Craiga w hotelu George V.Craig i Nikki spózniali się.Spojrzał na zegarek.- Jak długo jeszcze, na litość boską? Jest już powpół do szóstej.Muszę się czegoś napić.- Zrób mi niespodziankę - powiedziała Sally.- Choć ten jeden raz, to by było świetnie.- Byłoby świetnie, gdybyś nie była taką krową.Co ja ci do jasnej cholery takiego zrobiłem, że takdo mnie mówisz?- To, że istniejesz - odpowiedziała zadowolona z wrażenia, jakie wywołała jej zwięzła, brutalnaodpowiedz.- Nie rozumiem, dlaczego jeszcze tu jesteś - powiedział Max z goryczą w głosie.- Ten statekjuż tonie.- Przypuszczam, że podoba mi się na jego pokładzie.Ból sprawia mi radość.Pewnie jestem wniewoli.- Zamilkła, dostrzegając ból w jego spojrzeniu.- Chcesz się napić.Więc zamów trochęszampana.Czy Craig miałby coś przeciwko temu?- Wybaczy nam.Ty zamów szampana.Ja muszę się wysiusiać.Przeszedł przez sypialnię do łazienki nie zamykając za sobą drzwi.Kiedy załatwił swą potrzebę,słyszał jak telefonuje do recepcji.Wrócił do sypialni i wziął do ręki słuchawkę.Poprosił opołączenie z Charlim i położył się na łóżku czekając, aż go połączą.- Halo Max - usłyszał głos Charliego.- Właśnie miałem wychodzić - czy masz coś pilnego?- Chcę tylko wiedzieć, jak stoją nasze sprawy,Charlie.- Jesteśmy w punkcie zwrotnym.- Może wyrazisz się precyzyjniej.Tę piosnkę słyszałem już wcześniej.- Wiemy już, kto to jest, ale nie mam zamiaru mówić tego komuś, kto nie musi tego bezwzględniewiedzieć, Max.Są ku temu ważne powody.- Nie wierzę ci.- A ja nie mam czasu, aby cię przekonywać.- Nie zapomnij o tym, co powiedziałem, Charlie.524- A ty nie zapomnij o mojej odpowiedzi.- Posłuchaj mnie, Charlie.Ale połączenie zostało przerwane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]