[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.rozpoznawaniu ładunków wybuchowych.Dostrzegł połączone szeregowo zW miejscu oderwania zalśnił jakiś metal.czasomierzem cztery termiczne detonatory.więcej niż potrzeba, żeby rozpylićKaird nie wierzył własnym oczom.Poczuł niespodziewany przypływ hormonów, karbonit na atomy, a nawet wyrwać dziurę w kadłubie okrętu, gdyby eksplodowałydzięki którym jego piórka zjeżyły się z atawistycznego lęku.Nastroszyły się, żeby równocześnie.Kto wie, może miały dosyć energii, żeby rozerwać na strzępy cały okręt?wydawał się większy każdemu drapieżnikowi, który miałby na niego ochotę.Przez Kawałek karbonitu, który odpadł z kółkiem i osią, odsłonił róg jednego detonatora.kilkaset tysięcy najbliższych kilometrów sześciennych pustki przestworzy nie Karbonit nie spowalniał procesów elektronicznych ani mechanicznych, więc należałoznalazłoby się co prawda nic, co choćby w przybliżeniu wyglądało na drapieżnika, ale się spodziewać, że bomba wybuchnie zgodnie z planem.nie wystarczało to do uśmierzenia jego instynktownego przerażenia.Wiedział, że w Thula i Squa Tront go przechytrzyli.Nie dość, że przywłaszczyli sobie jego botę,karbonicie nie ma prawa tkwić żaden metal.Bota była niezwykle wrażliwa.Gniła to jeszcze wydali na niego wyrok śmierci.I pomyśleć, że hojnie ich za to wynagrodził!nawet wtedy, kiedy została już sprasowana w kostki, i właśnie dlatego trzeba ją było Szczęście bywa czasami bardzo kapryśne.Kaird miał szczęście, że postanowiłzamrażać i transportować w karbonicie, bo dzięki procesowi zamrażania ustawały toczyć neseser zamiast go nieść.Miał szczęście, że kółko wykonano z niewłaściwegoprawie zupełnie procesy gnilne.Nie można było mieć pewności, że bota pozostanie materiału.Miał szczęście, że zahaczyło o próg drzwi i się oderwało.Gdyby nie to,stabilna, dopóki nie nadało się jej postaci zawiesiny albo tabletki.Jeżeli miała postać neseser znajdowałby się w sterowni, a on prawie na pewno nie przeżyłby eksplozjisprasowanej kostki, jaką jej nadawano do transportu, niepożądane reakcje chemiczne bomby.mogło wywołać cokolwiek, z czym się stykała.Na tym etapie dokładano wszelkich To było niezwykle zuchwałe posunięcie.Gdyby wszystko poszło jak należy,starań, aby wysyłać towar możliwie najbardziej sterylny, a Kaird nalegał, żeby para przemytnicy staliby się bajecznie bogaci.Najważniejsze jednak, że nikt by ich o nic nieprzemytników zachowała w tym względzie wszelkie niezbędne środki ostrożności.podejrzewał.Więc dlaczego miał przed sobą metal zatopiony w bloku karbonitu? Ich plan wciąż jeszcze może się powieść, jeżeli będziesz tak dłużej stał i gapił sięKilka razy głęboko odetchnął, aby usunąć dwutlenek węgla z krwiobiegu.W w hologram niczym oślepione przez słońce pisklę! - skarcił się w myślach Nedijanin.końcu poczuł, że terapia poskutkowała i piórka przylgnęły z powrotem do ciała.Zdjął neseser ze stołu i poszedł szybko do najbliższej śluzy.Nie wiedział, na jakiUświadomił sobie, że tętno wraca do normy, a przerażenie z wolna ustępuje.czas nastawiono zapalnik bomby.Poczuł, że się poci, ale położył neseser w komorze naIstniały tylko dwie odpowiedzi na jego pytanie.płytach pokładu, wycofał się za wewnętrzny właz, wyłączył generator sztucznegoPierwsza: coś metalowego zatopiono w karbonicie oprócz boty.ciążenia w śluzie i wcisnął guzik otwierania zewnętrznej klapy.I druga: coś metalowego zatopiono w karbonicie zamiast boty.Tym razem poczuł podmuch wiatru na plecach.Uciekające ze śluzy powietrzeNa pokładzie admiralskiego okrętu znajdował się zestaw medyczny, w którego porwało bombę i uniosło w próżnię.Kaird zamknął klapę śluzy, wrócił do sterowni i wskład wchodziła także jednostka diagnostyczna.Kaird ostrożnie uniósł neseser i ciągu kilku sekund zwiększył prędkość na tyle, żeby się oddalić na bezpiecznątrzymając go w objęciach, udał się do pokładowej izby chorych.Wykonując swoją odległość.Eksplozja mogła nastąpić za wiele godzin, a może nawet dni.pracę, od czasu do czasu musiał się posługiwać podobnymi urządzeniami, żeby Bezgłośny błysk daleko za rufą zarejestrowały pokładowe kamery niespełna dwietamować krwotoki albo opatrywać rany, czy to swoje, czy też towarzyszy.Nie uważał minuty po wyrzuceniu bomby w przestworza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]