[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Czy ma pani na myśli siostrę Carstairs?— Oh, nie.Pannę Copling! Widzicie, ona mieszkała u nich już wcześniej i chyba związała się uczuciowo z panem Pritchardem, który jest jak twierdzicie — przystojnym mężczyzną.Śmiem przypuszczać, że ona biedulka.Cóż, nie nasza sprawa.Nie sądzę, by wiedziała o jego przyjaźni z panną Instow.A gdy się dowiedziała, zrobiła wszystko, by mu jak najwięcej zaszkodzić.Zdradził ją list.— Jaki list?— Ten, który napisała do wróżbiarki na prośbę pani Pritchard.W odpowiedzi na list pojawiła się Zarida.Ale później wyszło na jaw, że pod danym adresem nikt taki nie mieszka.A to oznacza, że panna Copling maczała w tym palce.Udawała tylko, że pisze, a w rzeczywistości ona sama udawała wróżbiarkę.— Nie przyszło mi do głowy, że ten list może być tak istotny — rzekł inspektor Clithering.— A jest chyba najważniejszy w całej sprawie.— Ryzykowała dużo, bo pani Pritchard mogła ją poznać mimo przebrania.Ale gdyby ją rozpoznano, zawsze mogła wyjaśnić, że to tylko taki żart.— Co miała pani na myśli mówiąc, że jeśli by pani była pewną osobą, to nie zawierzyłaby przerażeniu?— Nie można być pewnym, że strach spowoduje śmierć — wyjaśniła panna Marple.— Nie, sądzę, że te ostrzeżenia i niebieskie kwiaty były — jeśli mogę użyć terminu wojskowego — po prostu kamuflażem.Tu starsza pani zaśmiała się krótko, jakby podkreślając swą nieomylność.— A jak naprawdę zginęła pani Pritchard?— Wiem, że miewam dziwne pomysły — panna Marple wyjaśniała dalej tonem usprawiedliwienia.— Pomyślałam o osach.Biedactwa, tyle ich ginie, zwłaszcza w lecie, gdy jest piękna pogoda.Ale doskonale pamiętam, co przyszło mi do głowy, gdy zobaczyłam ogrodnika, który rozrabiał cyjanek potasu z wodą w butelce.Pomyślałam wtedy, jak jest to podobne z wyglądu do soli trzeźwiących.A w naszym wypadku — co by było, gdyby ktoś użył tej trucizny zamiast soli? No cóż, biedna pani Pritchard miała zwyczaj wąchania soli, prawda? Powiedziano nam przecież, że trzymała w ręce buteleczkę, gdy ją znaleziono martwą.Wtedy pan Pritchard pobiegł do telefonu, by wezwać lekarza, a panna Copling bez trudu mogła zamienić buteleczki, aby zabić zaś zapach migdałów, odkręciła leciutko gaz na wypadek, gdyby ktoś wszedł do pokoju wcześniej.Wiem, że cyjanek nie zostawia żadnych śladów, jeśli zostawi mu się trochę czasu, by zdążył wywietrzeć.Mogę się oczywiście mylić — nie musiał to być koniecznie cyjanek — ale to chyba bez znaczenia w tym wypadku, prawda?Panna Marple urwała na chwilę, nieco wyczerpana tak długą wypowiedzią.— Ale co z tymi niebieskimi kwiatami? — spytała Jane Helier pochylając się w kierunku siwej pani.— Pielęgniarki zawsze mają papierek lakmusowy, czyż nie? — podjęła panna Marple.— Potrzebują go do badań.Niezbyt mi przyjemnie o tym mówić.Nie będę się więc rozwodzić.Sama kiedyś pracowałam w tym zawodzie, choć niedługo.— Mówiąc to zaróżowiła się leciutko.— Kolor niebieski zmienia się na różowy pod wpływem kwasów, różowy zaś na niebieski pod wpływem zasad.Tak łatwo było potrzeć różowe kwiatki tapety lakmusem — tuż obok łóżka, oczywiście.A gdy pani Pritchard wąchała swoje sole, opary amoniaku unosiły się w powietrzu i pod ich wpływem kwiatek różowy zmieniał kolor na niebieski.Świetnie pomyślane.Oczywiście, geranium nie było niebieskie, gdy panna Copling i pan Pritchard weszli do pokoju chorej i stwierdzili, że nie żyje.Nikt tego nie spostrzegł.A potem, gdy pielęgniarka została sama i zamieniła buteleczki, potrzymała zapewne sole trzeźwiące blisko tapety.Tak przypuszczam.— Mówi pani o tym z takim przekonaniem, jakby tam pani była i widziała to na własne oczy — zauważył sir Henry.— Najbardziej mnie martwi, że biedny pan Pritchard i panna Instow przestali się przyjaźnić.Chyba podejrzewali się wzajemnie o ten wstrętny czyn i trzymali się od siebie z daleka — a życie jest przecież takie krótkie.— panna Marple zdawała się niepocieszona.— Proszę się nie martwić — uspokoił ją inspektor.— Muszę się przyznać, że mam dla państwa niespodziankę.Otóż pielęgniarka Copling została aresztowana, gdy usiłowała zamordować swego następnego pacjenta, w podeszłym już wieku, który zostawił jej legat w testamencie.Wykorzystała i w tej sprawie swój pomysł na — jak sądziła — zbrodnię doskonałą.Zamieniła sole trzeźwiące na cyjanek potasu.Jej stary chwyt.Tak więc panna Instow i pan Pritchard są oczyszczeni z jakichkolwiek podejrzeń.— Czyż to nie wspaniałe? — panna Marple aż pisnęła z uciechy.— To znaczy, nie mam na myśli morderstwa — poprawiła się pospiesznie.— Zawsze się smucę, gdy pomyślę, ile jest zła na świecie, i jeśli ktoś choć raz ulegnie pokusie.Ale, ale, to mi właśnie przypomniało, że muszę dokończyć rozmowę z doktorem Lloydem na temat pielęgniarki w naszym St.Mary Mead!.VIIIDama do towarzystwa— Doktorze Lloyd, a pan nie zna jakiejś historii z dreszczykiem? — mówiąc to Jane Helier skierowała się w stronę lekarza i obdarowała go uśmiechem, który co wieczór czarował widownię w teatrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]