[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy pasażerowie mogliby zabawiać się wydmuchiwaniem strzałek zatrutych jadem węża, a pan Clancy i tak by nic nie zauważył.Panna Jane Grey, pomocnica fryzjera, nie zainteresowała reporterów.Monsieur Armand Dupont podał, że znajdował się w drodze do Londynu, gdzie miał wygłosić wykład w Royal Asiatic Society.Razem z synem zawzięcie dyskutowali na tematy fachowe i bardzo mało zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje.Nie zwrócił uwagi na zmarłą aż do chwili, gdy powstało zamieszanie spowodowane jej śmiercią.— Znał pan z widzenia madame Morisot, albo Madame Giselle?— Nie, monsieur, nigdy jej przedtem nie widziałem.— Jednak ona była dobrze znaną osobą w Paryżu, prawda?Starszy monsieur Dupont wzruszył ramionami.— W każdym razie nie mnie.Ostatnio rzadko bywam w Paryżu.— O ile dobrze zrozumiałem, pan niedawno wrócił ze Wschodu?— Tak jest, monsieur… z Persji.— Dużo pan podróżuje z synem po tych częściach świata?— Pardon!— Przebywał pan w różnych miejscach oddalonych od cywilizacji?— Tak jest.— Czy natknął się pan kiedyś na plemię, które używa do zatruwania strzał jadu węża?To trzeba było przetłumaczyć i kiedy monsieur Dupont zrozumiał pytanie, potrząsnął zdecydowanie głową.— Nigdy… nigdy nie zdarzyło mi się natrafić na coś podobnego.Następnym świadkiem był monsieur Dupont junior.Jego zeznanie było powtórzeniem tego, co mówił ojciec.Nic nie zauważył.Wydawało mu się możliwe, iż zmarłą użądliła osa, ponieważ widział osę w samolocie.Latała wokół niego, więc ją zabił.Zeznania Dupontów zakończyły przesłuchanie.Teraz koroner odchrząknął i zwrócił się do ławy przysięgłych.To, powiedział, jest niewątpliwie najbardziej zdumiewająca i zastanawiająca sprawa, z jaką miał do czynienia w sądzie.Została zamordowana kobieta — nie było to ani samobójstwo, ani wypadek — w powietrzu, w samolocie.Niemożliwe, aby zbrodnię popełnił ktoś z zewnątrz.Morderca, albo mordercy, z konieczności musieli znajdować się wśród świadków, których właśnie dziś rano wysłuchali.Tego, tak bardzo przerażającego faktu, w żaden sposób nie można zlekceważyć.Jedna z obecnych tu osób kłamała perfidnie i z desperacją.Zbrodnię popełniono w sposób niezwykle bezwzględny.Na oczach dziesięciu lub dwunastu — wliczając w to stewardów — świadków morderca przytknął dmuchawkę do ust i posłał morderczą strzałkę w kierunku starszej kobiety, a nikt tego nie zauważył.To wydaje się zupełnie nieprawdopodobne, ale istnieją dowody w postaci dmuchawki, strzałki znalezionej na podłodze, śladu na szyi zmarłej.Tę wersję wydarzeń — jakkolwiek wydaje się ona nieprawdopodobna — potwierdza orzeczenie medyczne.Z braku dalszych dowodów, które pozwoliłyby postawić w stan oskarżenia jakąś konkretną osobę, może tylko zwrócić się do przysięgłych, aby wydali werdykt orzekający morderstwo popełnione przez osobę lub osoby nieznane.Wszyscy obecni zaprzeczają, że znali zmarłą.Znalezienie odpowiednich powiązań należy do policji.Wobec braku jakiegokolwiek motywu zbrodni, on może tylko radzić, aby wydano werdykt w formie takiej, jak sugerował.Jeden z przysięgłych, o kwadratowej twarzy i chytrych oczkach, pochylił się do przodu ciężko dysząc.— Czy mogę zadać jedno pytanie, sir?— Naturalnie.— Pan powiedział, że znaleziono dmuchawkę w jednym z foteli? Który to był fotel?Koroner zajrzał do notatek.Sierżant Wilson podszedł do niego i coś szepnął.— A, tak.Miejsce, o które pan pyta, ma numer dziewięć i zajmował je monsieur Herkules Poirot.Monsieur Poirot, jak mogę stwierdzić, jest bardzo znanym i poważanym prywatnym detektywem, który… hm… wiele razy współpracował ze Scotland Yardem.Człowiek o kwadratowej twarzy skierował wzrok na twarz monsieur Herkulesa Poirota.Przyglądał się małemu wąsatemu Belgowi z wyrazem twarzy dalekim od sympatii.„To obcokrajowiec” — mówiły jego oczy.„Nie można ufać obcokrajowcom, nawet jeżeli oni trzymają z policją”.Głośno powiedział:— Ten tam to monsieur Poirot.który podniósł z podłogi tę strzałkę, prawda?— Tak.Przysięgli wyszli.Wrócili po pięciu minutach i przewodniczący wręczył koronerowi kartkę papieru.— Co to ma znaczyć? — zmarszczył się koroner.— To nonsens, nie mogę zaakceptować takiego werdyktu.Po kilku minutach przedstawiono zmieniony werdykt.— Ustaliliśmy, że ta kobieta zmarła na skutek otrucia i że brak wystarczających dowodów, aby wskazać, kto podał tę truciznę.Rozdział piątyPo przesłuchaniuKiedy po wydaniu werdyktu Jane opuściła sąd, zauważyła, że obok niej znalazł się Nornian Gale.— Ciekaw jestem, co było na tej kartce, której treści koroner nie chciał za żadną cenę przyjąć.— Myślę, że mogę panu powiedzieć — odezwał się głos za nim.Odwrócili się i spotkali mrugające oczy monsieur Herkulesa Poirota
[ Pobierz całość w formacie PDF ]