[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwolił swoim włosom się rozwiać i na zdjęciu były onenieujarzmione, falując wokół jego szorstko pięknej twarzy, ładnych policzków ibrody z bruzdą, jego seksowne, ciemno granatowe oczy patrzyły spod długich,ciemnych brwi i niedorzecznie długich rzęs.Najwyraźniej Helen współpracowała z łącznikiem Navarre nie tylkopodczas letniego pikniku.To wymagało poważnego przekomarzania się, więcwyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Morgana.- Morgan - odebrał.- Tak - powiedziałam.- Chciałabym porozmawiać z kimś na temat zamówienia porno Navarre.Może stu osiemdziesięciocentymetrowy plakat przystojnego Mistrza wampirów,tego z rozmarzonymi oczami?Zachichotał.- Znalazłaś mój prezent powitalny, prawda?- Czy zostawianie prezentu powitalnego przez wampira Navarre dlawampira Cadogan nie jest trochę dziwne? - zapytałam, podczas sprawdzaniadrzwi po prawej stronie pokoju.Pierwsze z nich prowadziły do małej szafy, wktórej wisiało kilkanaście drewnianych wieszaków.Drugie natomiast do małejłazienki - z wanną na nóżkach z prysznicem i podwyższoną umywalką.- Nie, jeśli to jest najpiękniejszy wampir Cadogan.Zachichotałam i ponownie zamknęłam drzwi, po czym przesunęłam torbyna łóżko.- Nie sądzisz chyba, że ta linia zadziała?- Czy w sobotnią noc skończyliśmy z ciastem?- Z tego co pamiętam.- Więc moja lina działa.Wydałam z siebie sarkastyczny dźwięk, ale chłopak miał rację.- Muszę iść.Za chwilę mam spotkanie - powiedział - a tutejszy Mistrz jestprawdziwym, biurokratycznym draniem.- Mmmm.Założę się, że jest.Ciesz się na to spotkanie.- Zawsze się cieszę.I w imieniu Domu Navarre, oraz Rejestru PółnocnoAmerykańskich Wampirów, mamy nadzieję, że twoje dni w Domu Cadoganbędą liczne i owocne.Pokój z tobą.Żyj długo i szczęśliwie…- Do widzenia, Morgan - powiedziałam ze śmiechem, zamykając mójtelefon i wsuwając go z powrotem do kieszeni.Było dość wątpliwe czy Morgan wmanipulował mnie w naszą pierwsząrandkę, która była rezultatem politycznego kompromisu (przed przynajmniej- 25 -pięćdziesięcioma innymi wampirami).Ale odbyliśmy naszą pierwszą oficjalnąrandkę kilka tygodni temu, i jak wspomniał, od tamtej pory raz czy dwa razy,jedliśmy razem pizzę.Wyraźnie nic nie zrobiłam, aby stłumić jegozainteresowanie; z drugiej strony, tak naprawdę nie próbowałam go zachęcać.Lubiłam Morgana, jasne.Był zabawny, czarujący, inteligentny i niedorzecznieładny.Ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że umawiam się z nim za ścianąobojętności, której nie pozwalałam w pełni się zaskoczyć.Może to była chemia.Może to była kwestia bezpieczeństwa, fakt, że on jestz Navarre, a ja, jako Wartowniczka, zawsze powinnam stać na straży, zawszepod telefonem dla Domu Cadogan.Może było to spowodowane faktem, iżumówił się ze mną po raz pierwszy, ponieważ wymusił moją zgodę przedEthanem, Scottem Grey, Noah Beck (przywódcą niezależnych wampirówChicago) i połową Domu Cadogan.Taa, to jest możliwe.A może to było coś bardziej zasadniczego.Jednak ironią było to, że myśl oumawianiu się z wampirem - z wszystkimi politycznymi i emocjonalnymikomplikacjami, które to za sobą pociągało - nie przerażało mnie.Zgaduję, że wszystko to, może być przyczyną tego, że było to dziwneuczucie, powodem dzięki któremu cieszyłam się z jego stanowiska, ale niemogłam po prostu się w tym zagłębić, niezależnie od entuzjazmu Morgana.Ponieważ dzisiaj nie znajdę odpowiedzi, wyparłam tą myśl z mojegoumysłu i zwróciłam się z powrotem do moich toreb, wciąż zapiętych na moimmałym łóżku.Otworzyłam je i zaczęłam działać.Zaczęłam wyciągać książki, rzeczy do pisania i ozdoby, po czym ułożyłamje na regale.Toaletka powędrowała do szafki w łazience, a poskładane ubraniado komody.Koszulki i spodnie zostały powieszone na drewnianych wieszakachw szafie, pod które bezceremonialnie wrzuciłam moje buty.Kiedy opróżniłam torby, zaczęłam je ponownie zamykać, ale zatrzymałamsię, gdy poczułam, że zostawiłam coś we wnętrzu bocznej kieszeni mojejwalizki.Sięgnęłam i znalazłam tam małą paczkę otoczoną czarnym papierem.Ciekawa, zsunęłam taśmę i zdjęłam papier.Wewnątrz w ramce znajdował sięwyszyty materiał, który mówił: WAMPIRY TAKŻE SĄ LUDŹMI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]