[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale przezcały czas świat (a nawet sąsiedzi) znał go jako bardzo solidnego i zdolnego, choć raczej małoambitnego przedsiębiorcę.Ojciec dał nam w ten sposób pierwszą bardzo dobrą lekcję tego, cojest też ostatnią lekcją życia, że dla wszystkiego, co istotne, najważniejsze jest wnętrze.Wzasadzie cieszę się, że nigdy nie został artystą, bo mógłby przez to nie zostać amatorem, a tozaszkodziłoby jego karierze - prywatnej karierze.Wówczas nigdy by nie wykonał tysięcy wspaniałych rzeczy.Dokonując uogólnień na temat Chestertonów, krewnych ze strony ojca (co możeokazać się niebezpieczne, bo wielu z nich wciąż żyje), powiedziałbym, że byli oni, i są,niezwykle angielscy.Cechuje ich łatwo dostrzegalna łagodność, zabarwiony niecomarzycielstwem rozsądek i pewna cicha lojalność w prywatnych relacjach,- tą ostatniąwyróżniał się nawet mój brat Cecil, który w sprawach publicznych był bardzo wojowniczy iprowokacyjny.Sądzę, że tego rodzaju senny rozsądek jest typowo angielski.Z kolei wnaturze krewnych ze strony matki było jednak coś francuskiego.Mieli oni domieszki różnychcech, ale byli niżsi, często o ciemniejszej karnacji, twardzi, wyjątkowo nieustępliwi, pełnizabawnych uprzedzeń i woli walki.Co by jednak w związku z tym nie zgadywać (a do tejpory wszyscy na temat dziedziczenia jedynie zgadują), wspomniałem o pochodzeniu z innegopowodu.Chestertonowie, pod wieloma względami angielscy, byli wybitnie angielscy wswoich zamiłowaniach do hobby.To właśnie najbardziej odróżnia angielskiegoprzedsiębiorcę starej daty od przedsiębiorcy amerykańskiego i w jakiejś mierze od nowegoprzedsiębiorcy angielskiego, który naśladuje Amerykanina.Gdy Amerykanin mówi, że sprzedaż musi być sztuką , myśli o tym, że artysta powinien wkładać w handel cały swójartyzm.Staroświecki Anglik, tak jak mój ojciec, żył ze sprzedaży domów, ale swój domwypełniał własnym życiem.Hobby to nie wakacje ani chwilowy relaks konieczny do regeneracji sił.W tym sensienależy je wyraznie odróżnić od tego, co się nazywa sportem.Mecz jest dobrą rzeczą, ale tonie to samo, co hobby.Wiele osób gra w golfa albo poluje na kuropatwy, jest to bowiemskoncentrowana forma rekreacji; tak samo współcześni znajdują w whisky skoncentrowanąpostać tego, co nasi ojcowie znajdowali rozcieńczone w piwie.Jeżeli mamy pół dnia naoderwanie się od zajęć albo regenerację sił, lepsza będzie intensywna rozrywka z elementamirywalizacji, taka jak sport.Jednak hobby to nie pół dnia, ale pół życia.Można by raczejoskarżyć człowieka z hobby o podwójne życie.Hobby, zwłaszcza takie jak wykonywaniedziecięcych teatrzyków, nie jest jedynie odpoczynkiem od pracy zawodowej - jest jejuzupełnieniem.To nie tylko ćwiczenie, lecz także wykonywanie pracy.To nie tyle ćwiczenieumysłu zamiast ciała, które jest rzeczą doskonałą, ale dziś już dośćCzłowiek ze złotym kluczem popularną, ile raczej ćwiczenie pozostałej części umysłu- rzecz dziś raczej zaniedbana.Kiedy Robert Browning24, typowy wiktorianin, rzekł, żechciałby, aby rzeznik malował, a piekarz pisał wiersze, nie zadowoliłby się tym, by rzeznikgrał w tenisa, a piekarz w golfa.Natomiast mój ojciec i stryjowie, typowi wiktorianiestosujący się do zaleceń Browninga, mieli w różnym stopniu upodobanie do własnychupodobań.Jeden poświęcał cały wolny czas pracy w ogrodzie i gdzieś w annałachogrodnictwa znajduje się chryzantema nazwana jego imieniem, z czasów, kiedy rośliny teprzybywały do nas z Kraju Kwitnącej Wiśni.Inny krewny zgromadził niezwykłą kolekcjędziwaków i szarlatanów, poznanych podczas podróży służbowych, którymi można byzapełnić pamiętnik dużo lepszy niż ten.Dyskutował z nimi, cytując Browninga i George aMacDonalda25, i sądzę, że zrobił wiele dobrego, bo sam był bardzo interesującymczłowiekiem - przede wszystkim dlatego, że miał zainteresowania.W moim domu jednak, jakpowiedziałem, było to nie jedno, ale sto hobby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]