[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uczyni wszystko, eby sobie podporzdkowa malek ludzk istot, uczyni z niej rubk, niewolnika.Wtedy matka staje si tylko obserwatorem, bo nie przygotowa"a dla swego dziecka Przestrzeni Mi"oci.Uwiadom sobie, W"adimirze, e do matki Anastazji, do kadego cz"owieka yjcego tak jak ona, otaczaj-ca j przyroda oraz due i ma"e zwierzta odnosi"y si niczym do najlepszego przyjaciela, mdrego i yczliwe-go Bóstwa, który stworzy" wokó" siebie wiat Mi"oci.Rodzice Anastazji byli ludmi weso"ymi i yczliwymi, bar-dzo si nawzajem kochali i kochali swoj Ziemi, a otaczajca ich Przestrze odwdzicza"a si im Mi"oci.WPrzestrzeni tej Mi"oci przysz"a na wiat i sta"a si jego centrum maleka Anastazja.Wikszo zwierztnie krzywdzi noworodków.Kotka moe wykarmi szczenita psa i na odwrót.Wikszo dzikich zwierztzdolna jest wykarmi i wyniaczy dziecitko cz"owiecze.Jednak te zwierzta sta"y si dla was dzikie.Matcei ojcu Anastazji jawi"y si one w innym powo"aniu.Zwierzta odnosi"y si do nich zupe"nie inaczej.Matka ro-dzi"a Anastazj na polance i wiele zwierzt obserwowa"o poród.Widzia"y, jak szanowany przez nie cz"owiek kobieta staje si matk, rodzi jeszcze jednego cz"owieka.Kiedy obserwowa"y poród, ich uczucie do cz"owieka przyjaciela, ich mi"o do niego przeplata"a si z w"asnym instynktem macierzyskim, rodzc nowe, wznio-s"e i wietliste uczucia.Ca"a, absolutnie ca"a otaczajca Przestrze, od malekiego robaczka i db"a trawydo z pozoru gronego zwierza, gotowa by"a bez zastanowienia odda swoje ycie za t malek istot.Nic,zupe"nie nic nie moe zagrozi nowo narodzonemu dziecku w tej otaczajcej go Przestrzeni Ojczyzny, stwo-rzonej i podarowanej przez matk.Wszyscy bd niaczy i pieci t ludzk istot.Maleka polanka jest dla Anastazji jak "ono matki.Maleka polanka jest jej yw Ojczyzn, potn i do-br, nierozerwalnie zwizan yw duchow nici ze Wszechwiatem.Ze wszelkim stworzeniem WielkiegoStwórcy.Maleka polanka jej ywa Ojczyzna.Od matki i ojca.Dana równie od Jedynego, od Pierwszego Ojca.Nie moglibymy jej zastpi.Dlatego po pochówku odeszlimy.Po trzech dniach, podchodzc do polanki, po-czulimy w powietrzu napicie, us"yszelimy wycie wilków.Nastpnie zobaczylimy.Maleka Anastazja cichutko siedzia"a na mogilnym pagórku.Jeden policzek mia"a pobrudzony ziemi.Zrozumielimy, e ona tam i spa"a.Z jej oczu sp"ywa"y "ezki i spada"y na mogi".P"aka"a bezdwicznie, odczasu do czasu pochlipujc.Bez przerwy g"aska"a i g"aska"a swoimi rczkami pagórek.Na tym grobie wymówi"a swoje pierwsze s"owa.S"yszelimy to.Wpierw wymówi"a w sylabach: ma-ma ,nastpnie ta-ta , powtórzy"a kilka razy.Potem zacz"a wymawia bardziej skomplikowane wyrazy: Ma-54te czka, ta-tu-Iek, ma-te-czka, ta-tu-Iek.Jestem Anastazja.Teraz bd bez was.Tak? Tylko z dziadkami?Tak?.Ojciec pierwszy zrozumia": maleka Anastazja, jeszcze kiedy zakopywalimy jej rodziców, siedzc na po-lance i przygldajc si robaczkowi, rozumia"a ca" potg napotkanego nieszczcia.Usilnie nie pokazywa-"a swoich odczu, eby nas tym nie martwi.Z mlekiem matki wyssa"a mdro i si" Praróde".Matki karmi-ce piersi posiadaj tak umiejtno, W"adimirze, przekazywaniu niemowlciu razem z mlekiem macierzy-skim wiadomoci i mdroci wieków a do Praróde".Matka Anastazji wiedzia"a, jak to si czyni, i w pe"ni wykorzysta"a t wiedz.Skorzysta"a w ca"ej mierze.Skoro Anastazja nie chcia"a, abymy widzieli j p"aczc, pozostalimy na skraju polanki.Nie podeszlimydo mogi"y, ale te nie moglimy si ruszy z miejsca.Tak i stalimy schowani wród drzew, w smutku przygl-dajc si tej wzruszajcej scenie.Malutka Anastazja, wspierajc si o wzgórek rczkami, próbowa"a wsta na nóki.Nie za pierwszym ra-zem jej to wysz"o, ale w kocu uda"o si wsta na nóki.Sta"a, ko"yszc si, roz"oy"a rczki lekko na bokii wreszcie zrobi"a swój pierwszy, niemia"y kroczek od mogi"y rodziców, potem jeszcze jeden.Malutkie nókizaplta"y si w trawie, cia"ko, straciwszy równowag, zacz"o upada.Ale padanie.Ono by"o niezwyk"e.W momencie padania nagle ledwie widoczne niebieskawe wiat"o rozla-"o si na polanie, lokalnie zmieniwszy grawitacj Ziemi.Niewiadoma, b"oga rozkosz dotkn"a i nas.Cia"koAnastazji nie pada"o, lecz powoli i p"ynnie osuwa"o si na ziemi.W momencie kiedy Anastazja wsta"a nanóki, niebieskawe wiat"o znikn"o, a grawitacja wróci"a do normalnego stanu.Anastazja, ostronie stpajc i za kadym kroczkiem zatrzymujc si, podesz"a do lecej na polance ma-lekiej ga"zki i uda"o jej si j podnie.Zrozumielimy: ona zdecydowa"a si posprzta polank, tak jak ro-bi"a to jej mama.Krucha jeszcze dziewczynka nios"a such ga"zk ku skrajowi polanki, lecz znowu straci"arównowag, zacz"a pada i upuci"a ga"zk.W czasie upadania znowu wybuchn"o niebieskawe wiat"o,zmieniwszy grawitacj Ziemi, a ga"zka odlecia"a do stosu lecych na skraju polany suchych ga"zi.Anasta-zja wsta"a, poszuka"a wzrokiem ga"zki i nie mog"a jej znale.Potem rozchyli"a lekko rczki i, ko"yszc si,powoli podesz"a do nastpnej ga"zki.Jeszcze nie zdy"a si nad ni pochyli, a ga"zka zacz"a si unosi,jakby wiaterek j podniós".Odrzuci" such ga"zk na skraj polany.Tylko e nie by"o odpowiedniego dla takiejczynnoci wiatru.Kto niewidoczny spe"nia" pragnienia malekiej Anastazji.Lecz ona chcia"a wszystko robi sama, jak to czyni"a jej matka.Przypuszczam wic, e protestujc prze-ciwko pomocy niewidocznego pomocnika, unios"a swoj malek rczk i delikatnie ni pomacha"a.Popatrzylimy w gór i zobaczylimy j.Nad polan wisia"a, pulsujc i wiecc niebieskawym, skoncentro-wanym wiat"em, niewielka kula.Jakby mnóstwo elektrycznych, ognistych iskier, jakby rónokolorowe b"yska-wice splta"y si wewntrz jej przezroczystej pow"oki.By"a podobna do duej, kulistej b"yskawicy.Ale mia"arozum!Niezrozumia"e by"o, z czego jest stworzona, i nieznane by"y ród"a jej powstania.Odczuwa"o si w niej nieznan nam ogromn potg.Nie odczuwalimy strachu przed t potg.Odwrotnie, od niej emanowa"a przy-jemna, b"oga rozkosz, nie chcia"o si ruszy.Chcia"o si tylko by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]