[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jechały do Phoenix, aby zobaczyć wnuczkę Laurel, która przyszła na świat dwa dniwcześniej. A ty dokąd się wybierasz? zapytała świeżo upieczona babcia.Była puszystą, ale ładną kobietąz ogromnymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Za około osiem kilometrów znajduje się kasyno odparła Madora. A więc jesteś hazardzistką? Boże, mam nadzieję, że nie skomentowała Candace, wachlując twarzdłonią, dzięki czemu Madora mogła podziwiać jej długie błyszczące paznokcie. Hazard toprzekleństwo, okropne przyzwyczajenie.Madora nigdy nie wrzuciła do maszyny nawet pięciocentówki i nie bardzo rozumiała, dlaczego ktośw ogóle miałby na to ochotę.Czuła, co prawda, palącą potrzebę zdobycia pieniędzy, ale nigdy nieprzyszło jej do głowy, by o nie zagrać. Pracuję w barze.No przynajmniej mam nadzieję, że znowu mnie przyjmą.Kiedyś tam pracowałam.Madora zauważyła, że nad barem wisiał nowy szyld.Miał ponad dwa metry wysokości i dziesięćmetrów długości: Amerykańska Jadłodajnia.Tuż poniżej widniał nieco mniejszy, ale za to zwracał uwagępodświetleniem: Chłopcy i dziewczęta w mundurach jedzą za darmo.Szyldy były nowe i wzbudziłyniepokój Madory.Nie przewidziała, że w barze mogło dojść do zmiany kierownictwa.Jeśli nie spotkakogoś, z kim wcześniej pracowała na sali lub w kuchni, podejrzewała, że nie znajdzie w sobie odwagi,aby poprosić o zatrudnienie.Candace zjechała z autostrady i stanęła przed samym wejściem do Amerykańskiej Jadłodajni. Powodzenia powiedziała.ROZDZIAA 14Klimatyzator wydmuchiwał tak lodowate powietrze, że w barze panował niemal arktyczny klimat.Gdyby Madora tam pracowała, powiedziałaby Murrayowi (który szefował jeszcze za jej czasów), żemoże oszczędzić sporo pieniędzy, przykręcając termostat.Dostała gęsiej skórki na ramionach.A może to z nerwów.Kelnerka stojąca za ladą uniosła wzrok.To była Connie, która pracowała wcześniej razem z Madorą. A niech mnie kule biją! krzyknęła i objęła ją ramionami, roztaczając wokół woń smażonegojedzenia i kremu Chantilly. Kochana, niedawno o tobie myślałam.Zastanawiałam się, gdzie siępodziewasz.Dlaczego w ogóle nas nie odwiedzasz? Ile czasu minęło? Prawie dwa lata? Coś koło tego odparła Madora, jednocześnie podenerwowana, ale i zadowolona z okazywanegojej zainteresowania. Jorge! Connie zawołała kucharza. Zobacz, kogo przywiało.Kucharz wysunął głowę przez okienko do wydawania posiłków.Pod jego gęstymi wąsami malowałsię szeroki uśmiech.Nadal brakowało mu przedniego siekacza, którego stracił podczas bijatyki.Madorapomachała do niego palcami, a on się roześmiał i odpowiedział jej tym samym. Nie zmieniłaś się ani trochę, Madoro.No, może trochę wyładniałaś.Siadaj, a ja zaraz coś dlaciebie przygotuję.Connie spojrzała przez ramię na mężczyznę siedzącego w boksie na drugim krańcu sali.Na stoleprzed nim leżał plik dokumentów, a jego palce skakały po klawiaturze kalkulatora. To Vik.Nasz nowy szef. A co się stało z Murrayem? Lubiła tego grubaska, który nie potrafił się oprzeć koktajlommlecznym. Zjadł za dużo lodów? Można tak powiedzieć.Miał atak serca.Pewnego dnia po prostu upadł i już się nie podniósł.Właściciele pozostali ci sami.Vik zarządza lokalem od około roku. Ależ tutaj zimno. Vik twierdzi, że dzięki temu ludzie więcej jedzą.Madora i Connie kontynuowały rozmowę, jakby nie widziały się jedynie tydzień.Chwilami Madorabyła zdumiona, słysząc swój szczebioczący głos.Z trudem też rozpoznawała w sobie dziewczynę, któratak bardzo lubiła milczenie.Po kwadransie rozbolały ją policzki od uśmiechania się.Do baru wszedł mężczyzna i usiadł w jednym z boksów.Jego jaskraworude włosy były potargane. Pozwól mi go obsłużyć.Chcę zobaczyć, czy nadal potrafię to robić. Madora nie pracowała odponad roku. Kochana, proszę bardzo.Ma na imię Walt.Przychodzi kilka razy dziennie.Pracuje w kasynie.Tomiły facet. Wyjęła spod lady fartuszek i zawiązała go Madorze w pasie. Zaokrągliłaś się, mała.Kiedyś byłaś chuda jak patyk. Willis mówi, że jestem gruba. Willis musi sobie sprawić okulary. Connie poklepała ją po plecach. No idz.Próbujemy tuzarabiać.Obsługiwanie klientów przypominało parę znoszonych butów, w które Madora natychmiast weszłai poczuła się komfortowo.Przekomarzała się i żartowała z Waltem, a gdy w barze zjawiło się kilkuzniechęconych graczy, rozweseliła ich i stwierdziła, że potrzebują teraz klopsów Jorgego. Jedzenie na pocieszenie poradziła.W barze na chwilę zrobiło się tłoczno i Madora poczuła się w swoim żywiole.Przy pierwszejnadarzającej się okazji nalała sobie mrożonej herbaty z cytryną i słodzikiem i swoim starym zwyczajempostawiła szklankę pod ladą.Za żebrami, w górnych partiach żołądka, motylki trzepotały w rytmie cza-cza-cza. Bardzo chciałabym znowu pracować powiedziała do Connie. Myślisz, że Vik dałby mi pracę? Idz i go zapytaj.Powiedz, że masz moją rekomendację.Zajmę się twoimi klientami.Vik obserwował ją w pracy, unosząc co jakiś czas wzrok znad kalkulatora i żując swój żółty ołówek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]