[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Przypomnij mi, że mam siÄ™ za ciebie wziąć i dać ci nauczkÄ™, kiedy już bÄ™dÄ™ w lepszej formie.-Kiedy zapadaø w sen, trzymajÄ…c Raven w ramionach, jeszcze dzwiÄ™czaø mu w uszach Å›miechJacques©a.Na zewnÄ…trz deszcz osøabø i zmieniø siÄ™ w lekkÄ… mżawkÄ™, a wiatr oddaliø siÄ™, zabierajÄ…c ze sobÄ…burzowe chmury.Ziemia uciszyøa siÄ™ po serii wstrzÄ…sów.Koty, psy i żywy in wentarz uspokoiøy siÄ™ i zaczÄ™øyzachowywać normalnie.Raven budziøa siÄ™ powoli, boleÅ›nie, w ramionach Michaiøa.Zanim otworzyøa oczy, oceniøasytuacjÄ™.Zostaøa ranna, powinna już nie żyć.Ich telepatyczna wiÄ™z byøa jeszcze silniejsza niżdotÄ…d.Zawróciø jÄ… znad skraju Å›mierci, a potem stwierdziø, że pozwoli jej odejść - ale odejdzierazem z niÄ….Søyszaøa teraz różne odgøosy domu, który skrzypiaø jej nad gøowÄ…, uspokajajÄ…cydzwiÄ™k deszczu wybijaø rytm na dachu, na oknach.KtoÅ› chodziø po domu.Gdyby siÄ™ skupiøa, wiedziaøaby, kto i gdzie w domu byø, ale nie wydawaøo jej siÄ™ warte zachodu.Powoli przypominaøa sobie to, co przeżyøa.Horror.UwiÄ™zionÄ… kobieta, która zaczynaøa rodzić,obrzydliwy fanatyzm, który doprowadziø do szaleÅ„stwa i brutalnego morderstwa, twarz Jacoba,kiedy jÄ… uderzyø, rozdarø ubranie.Cichy okrzyk strachu Raven sprawiø, że ramiona Micha iøa objÄ™øy jÄ… Å›ciÅ›lej.Przytuliø brodÄ™ dojej gøowy.-Nie myÅ›l o takich rzeczach.Pozwól, że znów ciÄ™ uÅ›piÄ™PrzycisnÄ™øa palce do jego gardøa, musiaøa poczuć ten uspokajajÄ…cy, miarowy puls.-Nie, chcÄ™ pamiÄ™tać, jakoÅ› siÄ™ z tym uporać.Zaniepokoiø siÄ™.-Raven, jesteÅ› søaba.Potrzebujesz wiÄ™cej krwi, wiÄ™cej snu.MiaøaÅ› bardzo poważne rany.Poruszyøa siÄ™, leciutko przeniosøa ciężar ciaøa.SzarpnÄ…ø niÄ… ból.-Nie mogøam ciÄ™ dosiÄ™gnąć.Próbowaøam, Michaiø, ze wzglÄ™du na tamtÄ… kobietÄ™.Uniósø jej palce do swoich ciepøych ust, przytrzymaø je tam.-Nigdy wiÄ™cej, Raven, ciÄ™ nie zawiodÄ™.W jego sercu i umyÅ›le byøo wiÄ™cej bólu niż w jej ciele.-To ja zdecydowaøam siÄ™ iść za nimi, Michaiø.Zdecydowaøam siÄ™ w to wtrÄ…cić i pomóc tejkobiecie.Dobrze wiedziaøam, do czego sÄ… zdolni tamci ludzie.To nie tak, że wpakowaøam siÄ™ wtÄ™ sytuacjÄ™ na oÅ›lep.Nie obwiniam ciÄ™ i proszÄ™, nie myÅ›l, że mnie zawiodøeÅ›.- Pozwól mi siÄ™ uÅ›pić - szepnÄ…ø cicho, pieszczotliwym gøosem, muskajÄ…c ustami palce, żebywzmocnić proÅ›bÄ™.Zgodziøa siÄ™, nie chciaøa tchórzyć.Jak to możliwe, że w ogóle jeszcze żyøa? PamiÄ™taøa tÄ™strasznÄ… chwilÄ™, kiedy døonie Jacoba zacisnÄ™øy siÄ™ na jej piersiach.Nieczyste.Skóra aż jÄ…zamrowiøa na to wspomnienie.Miaøa ochotÄ™ szorować jÄ…, aż caøÄ… zedrze.Jego twarz wykrzywionazøoÅ›ciÄ…, szaleÅ„stwem w oczach.Zmiertelne ciosy nożem.Burza, trzÄ™sienie ziemi, bøyskawice, grzmoty.Wilki rzucajÄ…ce siÄ™ na Summersów, na Hansa.SkÄ…d to wiedziaøa, dlaczego widziaøa to tak wyraznie oczyma duszy? Twarz Jacoba zmienionastrachem, oczy wytrzeszczone z przerażenia, nóż sterczÄ…cy mu z gardøa.Dlaczego jeszcze żyøa? IskÄ…d to wszystko wiedziaøa?WÅ›ciekøość Michaiøa.Byøa niewyobrażalna, przekraczaøa zwykøe cielesne ograniczenia.Nic niemogøo powstrzymać tak gwaøtownego gniewu.Wylewaø siÄ™ z niego, napÄ™dzaø burzÄ™, aż ziemiazatrzÄ™søa siÄ™, bita piorunami, a z nieba lunÄ…ø deszcz.To wszystko prawda czy jakiÅ› koszmar senny? Ale wiedziaøa, że to nie sen, i że ona znalazøa siÄ™blisko jakiejÅ› straszliwej prawdy.Byøo tyle bólu; czuøa siÄ™ okropnie zmÄ™czona, a Michaiø stanowiøjej jedynÄ… pociechÄ™.Chciaøa znów zanurzyć siÄ™ w nim i pozwolić mu opiekować siÄ™ niÄ…, chronić jÄ…,dopóki znów nie stanie siÄ™ silna.Michaiø po prostu czekaø, pozwalajÄ…c jej podjąć decyzjÄ™.Dawaøjej ciepøo, miøość i bliskość, ale coÅ› skrywaø, czegoÅ› nie chciaø przed niÄ… ujawnić.ZamknÄ™øa oczy, skoncentrowaøa siÄ™.Nagle przypomniaøa sobie Michaiøa tuż obok siebie, ból ilÄ™k w jego oczach, kiedy przykazywaø jej zostać, kiedy trzymaø jÄ… przykutÄ… do ziemi, a jej ciaøoumieraøo.Jego brat byø tam i jeszcze jacyÅ› inni ludzie.CoÅ› poøożono jej na brzuchu, to coÅ› jakbywÅ›lizgnÄ™øo siÄ™ w gøÄ…b jej ciaøa, ciepøe i żywe.Cichy, kojÄ…cy Å›piew naprl niø powietrze wkoøo niej.Bliscy Michaiøa byli w szoku.Krew, gorÄ…ca i søodka ożywcza, sÄ…czyøa siÄ™ do jej ciaøa,naprawiajÄ…c mięśnie, tkaÅ„ ki.Nie pøynÄ™øa żyøami, ale.Raven zesztywniaøa.Zaparøo jej dech.To nie byø pierwszy raz.Wróciøy inne wspomnienia:Michaiø gwaøtownie pijÄ…cy z niej, jej gøodne usta przywierajÄ… do miejsca nad jej sercem.-O Boże! - Søowa wyrwaøy jej siÄ™ ze zduszonym szøo chem zaprzeczeniem.To byøa prawda, nie żadne halucynacje.Ale jej ludzki umysø nie zgadzaø siÄ™ na tÄ™ prawdÄ™.Toniemożliwe, nie moj; øo być możliwe.ZniÄ… siÄ™ jej koszmary i za moment siÄ™ obudzi.Wszystko jejsiÄ™ pomieszaøo, fanatyczna wiara zabójców w wampiry i niezwykøe moce Michaiøa.Ale wyczulonezmy søy mówiøy teraz coÅ› innego, mówiøy jej prawdÄ™.Leżaøa w ja kiejÅ› podziemnej komnacie, podsobÄ… miaøa ziemiÄ™, ziemia jÄ… przykrywaøa.Usiøowali jÄ… w niej zakopać.%7Å‚eby zasnÄ™øa, żeby siÄ™uleczyøa.Michaiø po prostu czekaø i pozwalaø jej umysøowi uporać siÄ™ z tÄ… informacjÄ…, nic nie ukrywaø,nawet gdy zanurzyøa siÄ™ w jego wspomnieniach.Kiedy wreszcie zareagowaøa, zaskoczyøa gokompletnie.Spodziewaø siÄ™ krzyków, øez, histerii.Poderwaøa siÄ™ na materacu, cicho coÅ› wykrzyknÄ™øa niskim, zwierzÄ™cym odgøosem bólu.OdsunÄ™øa siÄ™ od niego, nic zważajÄ…c na konsekwencje dla swojego Å›miertelnie poranionego ciaøa.Odezwaø siÄ™ ostro, o wiele ostrzej, niż zamierzaø, bo lÄ™k o jej bezpieczeÅ„stwo przeważyø nadwspóøczuciem.Polecenie sparaliżowaøo jÄ…, zamarøa.Tylko oczy byøy żywe i peøne strachu, kiedyprzykucnÄ…ø obok niej, przesunÄ…ø døoÅ„mi po jej ranach, sprawdzajÄ…c, czy nie zrobiøa sobie coÅ› zøego.-MaleÅ„ka, uspokój siÄ™.Wiem, że ta wiedza ciÄ™ szokuje - szepnÄ…ø, marszczÄ…c brwi na widok cennejkrwi, która sÄ…czyøa siÄ™ z trzech na jej cztery rany.Otoczyø jÄ… ramionami, przycisnÄ…ø do serca.Puść mnie.Jej bøaganie rozlegøo siÄ™ w jego myÅ›lach, obbiøo echem w sercu.-Nigdy.- Ostre rysy Michaiøa zamieniøy siÄ™ w nieporuszonÄ… kamiennÄ… maskÄ™.Spojrzaø na drzwiponad ich gøowami.Zareagowaøy, otwierajÄ…c siÄ™ na oÅ›cież, bo tak chciaø.Raven zamknÄ™øa oczy.Michaiø, proszÄ™ ciÄ™.Bøagam ciÄ™.Nie mogÄ™ być taka jak ty.-Nie masz pojÄ™cia, kim jestem - powiedziaø øagodnie, przenoszÄ…c siÄ™ na jeszcze wyższy poziom,żeby nic nie mogøo wpøynąć zle na jej ciaøo.- Ludziom myli siÄ™ prawda o mojej rasie z historiami onieumarøych, o porywaniu dzieci, zabijaniu, znÄ™caniu siÄ™ nad ofiarami.Nie zdoøaøbym ciebieocalić, gdybyÅ› umarøa.JesteÅ›my po prostu rasÄ… ludzi zwiÄ…zanych z ziemiÄ…, z niebem, z wiatrem i zwodÄ….Jak wszyscy inni ludzie mamy swoje talenty i ograniczenia.- Nie wdawaø siÄ™ w szczegóøy,skÄ…d siÄ™ biorÄ… wampiry.Potrzebowaøa prawdy, ale może nie od razu caøej.Zabraø jÄ… do pokoju goÅ›cinnego, delikatnie poøożyø na øóżku.-Nie jesteÅ›my wampirami z tych twoich horrorów, ani żadnymi chodzÄ…cymi nieumarøymi, na litośćboskÄ….Kochamy, modlimy siÄ™, pracujemy, søużymy swojemu krajowi.Brzydzi nas, że mężczyznaludzkiej rasy potrafi uderzyć żonÄ™ lub dziecko, że matka potrafi porzucić potomstwo.Napawa nasniesmakiem, że ludzie potrafiÄ… żywić siÄ™ miÄ™sem zwierzÄ…t.Dla nas krew jest życiodajna, jestÅ›wiÄ™ta.Nigdy nie zbezczeÅ›cilibyÅ›my czøowieka, a tym byøoby zranienie go lub zabicie.Zakazanejest uprawianie seksu z kimÅ› ludzkiej rasy, a potem picie jego krwi.Wiem, że nigdy niepowinienem byø pić twojej krwi, zle postÄ…piøem, ale postÄ…piøem zle dlatego, że nie powiedziaøemci, co siÄ™ może zdarzyć.Wiedziaøem, że jesteÅ› mojÄ… prawdziwÄ… życiowÄ… partnerkÄ… i że nie bÄ™dÄ™mógø żyć bez ciebie.Powinienem byø zachować wiÄ™kszÄ… samokontrolÄ™.BÄ™dÄ™ za to placil przez caøÄ…wieczność, ale już siÄ™ staøo.Nie można tego cofnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]