[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Connor odkłonił się.Ja tylko patrzyłem.Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.Kapitan puszczał gowolno.Moim zdaniem zwariował.Wręczyłem Eddiemu swoją wizytówkę i wygłosiłem standardową formułkę, że możedo mnie zatelefonować, jeśli coś mu się przypomni.Ten wzruszył ramionami, schowałwizytówkę do kieszonki koszuli i zapalił kolejnego papierosa.Ja się nie liczyłem: dla niegoistniał tylko Connor.Ruszył z powrotem w kierunku domu, ale po kilku krokach się zatrzymał.- Poderwałem tu taką rudą, bardzo interesująca dziewczyna - powiedział.- Jak wyjdę zprzyjęcia, pojadę prosto do mojego domu na wzgórzach.Tam mnie pan znajdzie, gdybym byłjeszcze potrzebny.Dobranoc, kapitanie.Dobranoc, poruczniku.- Dobranoc, Eddie.Zaczęliśmy schodzić po stopniach do wyjścia.- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz - powiedziałem.- Ja również - odparł Connor.- Bo mnie on się wydaje winny jak cholera.- Niewykluczone.- Ja bym go zwinął.Na wszelki wypadek.- Może masz rację.- To może jeszcze zawrócimy?- Nie.- Pokręcił głową.- Mój dai rokkan mówi nie.Znałem to określenie: znaczyło szósty zmysł.Japończycy mieli wspaniale rozwiniętąintuicję.- No cóż, jak uważasz - powiedziałem.- Mam nadzieję, że się nie mylisz.Schodziliśmy ze schodów w ciemnościach.- W każdym razie - odezwał się Connor - byłem mu to winien.- Za co? - Kiedyś, kilka lat temu, potrzebowałem pewnych informacji.Pamiętasz tę aferę zotruciem fugut Nie? No więc nikt z ich środowiska nie chciał puścić pary z gęby.Zmowamilczenia.A ja musiałem się dowiedzieć.To było.ważne.Powiedział mi Eddie.Bał się, żektoś się o tym dowie, ale mi powiedział.Prawdopodobnie zawdzięczam mu życie.Doszliśmy do końca schodów.- I przypomniał ci to?- Tego nigdy by nie zrobił.To ja mam pamiętać.- No dobrze, kapitanie - powiedziałem.- Cały ten interes z długami wdzięczności jestpiękny i szlachetny.I jestem jak najbardziej za harmonijnym współistnieniem ras.Aleprzecież niewykluczone, że to on ją zabił, a potem ukradł taśmy i wyczyścił mieszkanie.Eddie Sakamura wygląda mi bardzo niewyraznie.Zachowuje się podejrzanie.A my sobieodchodzimy.Puszczamy go wolno.- Zgadza się.Szliśmy dalej.Im więcej nad tym myślałem, tym większe ogarniały mnie wątpliwości.- Bo wiesz - odezwałem się - oficjalnie to jest moje śledztwo.- Oficjalnie to śledztwo Grahama.- Tak, oczywiście.Ale wyjdziemy na głupców, jeśli okaże się, że on to zrobił.Connor westchnął, jakby tracił cierpliwość.- Dobra.Zrekonstruujmy wydarzenia tak, jak ty je sobie wyobrażasz.Eddie zabijadziewczynę, tak?- Tak.- Może spotkać się z nią, kiedy chce, ale postanawia przelecieć ją na stolekonferencyjnym, a potem ją zabija.Następnie zjeżdża do holu i podaje się za kogoś zkierownictwa Nakamoto, pomimo że na kogo jak na kogo, ale na kierownika to EddieSakamura z pewnością nie wygląda.No ale załóżmy, że ten numer przechodzi.Udaje mu sięodprawić strażnika.Zabiera kasety.Opuszcza dyżurkę w momencie, kiedy wchodzi do niejPhillips.Potem jedzie do mieszkania Cheryl, żeby je wyczyścić, ale nie wiadomo, po cozostawia tam swoje zdjęcie zatknięte za ramę lustra.Następnie wpada do Bora Bora, żebyoznajmić wszystkim, że udaje się na przyjęcie w Hollywood.Gdzie też go zastajemy, wpokoju bez mebli, kiedy rozmawia sobie jak gdyby nigdy nic z rudowłosą pięknością.Taksobie wyobrażasz ten wieczór?Nic nie odpowiedziałem.W jego ustach nie brzmiało to sensownie.Z drugiej jednakstrony.- Pozostaje mi żywić nadzieję, że on tego nie zrobił. - Mnie też.Doszliśmy do ulicy.Parkingowy pobiegł po nasz samochód.- Wiesz - powiedziałem - kiedy mówił tak spokojnie o tym zakładaniu jej torby nagłowę, i w ogóle, ciarki przechodziły mi po plecach.- To jeszcze nic - odparł Connor.- Nie zapominaj, że Japończycy nigdy niezaakceptowali Freuda ani chrześcijaństwa.Seks nie wzbudza w nich poczucia winy czyzażenowania.Nie istnieje dla nich problem homoseksualizmu ani perwersji.Podchodzą dotego bez emocji.Jedni lubią to robić tak, drudzy inaczej, i diabli z nimi.Japończycy nie są wstanie pojąć, dlaczego czynimy tyle szumu wokół zwyczajnej funkcji cielesnej.Uważają nasza trochę stukniętych na punkcie seksu.I mają rację.- Zerknął na zegarek.Przed nami zatrzymał się wóz agencji ochrony.Przez otwarte okno wychylił sięumundurowany strażnik.- Halo, panowie, są jakieś problemy na tym przyjęciu?- Na przykład jakie?- Podobno dwóch facetów wszczęło jakąś awanturę.Pobili kogoś, czy coś w tymrodzaju.Mieliśmy telefoniczne zgłoszenie.- Ja nic nie wiem - odparł Connor.- Może lepiej wejdzcie na górę i sprawdzcie.Strażnik wysiadł z wozu, poprawił wielką spluwę i wstąpił na schody.Kapitanobejrzał się na wysoki mur.- Wiesz, że więcej teraz prywatnych ochroniarzy niż policji? Każdy wznosi mury izatrudnia strażników.A w Japonii możesz wejść o północy do parku, usiąść sobie na ławce inic ci się nie stanie.Noc czy dzień, jesteś całkowicie bezpieczny.Możesz chodzić, gdziechcesz.Nikt cię nie ograbi, nie pobije.Nie musisz się oglądać co chwila za siebie, nie znasz wciągłego strachu.Nie potrzebujesz murów ani goryli.Twoje bezpieczeństwo oznaczabezpieczeństwo całego społeczeństwa.Jesteś wolny.To cudowne uczucie.Tutaj wszyscymusimy się zamykać.Zamykać drzwi.Zamykać samochód.Jesteśmy ludzmi, którzy spędzającałe życie zamknięci jak w więzieniu.To obłęd.To zabija ducha.Ale trwa już od tak dawna,że Amerykanie zapomnieli, jak to jest, kiedy człowiek naprawdę czuje się bezpieczny.No nic.Mamy nasz wóz.Jedzmy do wydziału.Ledwie ruszyliśmy, zadzwoniła telefonistka zkomendy głównej.- Poruczniku Smith - powiedziała.- Mamy wezwanie dla łącznika służb specjalnych.- Jestem bardzo zajęty - odparłem.- Nie może tego załatwić mój zastępca?- Funkcjonariusze z patrolu proszą o pomoc w sprawie d.d.Kwadrat dziewiętnasty.Oznaczało to, że jest jakiś kłopot z dygnitarzem w delegacji. - Rozumiem - odparłem - ale ja mam już na tapecie jedną sprawę.Niech pani toprzekaże mojemu zastępcy.- Ale to na Sunset Plaża Drive - nie dawała za wygraną.- Czy nie jest pan teraz.- Tak - powiedziałem.Teraz zrozumiałem, dlaczego tak nalegała.Wezwaniepochodziło z miejsca oddalonego zaledwie o kilka przecznic.- Dobra.O co chodzi?- To d.d.JPW.Zgłoszony jako poziom G plus jeden.Nazwisko Rowe.- Zrozumiałem - rzuciłem.- Jedziemy tam.- Odwiesiłem słuchawkę i zawróciłem.- Interesujące - mruknął Connor.- Poziom G plus jeden to amerykański rząd.- Wiem.- To senator Rowe?- Na to wygląda - powiedziałem.- Prowadził po pijanemu.17Czarny lincoln sedan zarył się na trawniku przed domem, na stromym odcinku SunsetPłaza Drive.Przy krawężniku stały dwa czarno-białe wozy patrolowe z włączonymiczerwonymi migaczami na dachach.Na trawniku obok lincolna zabrała się gromadka ludzi.Mężczyzna w szlafroku z założonymi na piersi rękoma, dwie dziewczyny w krótkich,połyskujących cekinami sukienkach, bardzo przystojny blondyn pod czterdziestkę wsmokingu i młody człowiek w granatowym garniturze, w którym rozpoznałem młodzieńcawsiadającego wcześniej do windy z senatorem Rowe.Chłopcy z patrolu wyciągnęli już kamerę wideo i skierowali na senatora Rowe snopsilnego światła.Ten opierał się jedną ręką o maskę lincolna, a przedramieniem drugiejosłaniał sobie oczy przed ostrym blaskiem.Idąc tam z Connorem słyszeliśmy, jak klniegłośno.Pierwszy wybiegł nam na spotkanie mężczyzna w szlafroku.- Chcę się dowiedzieć, kto za to zapłaci - wyrzucił z siebie.- Pózniej, proszę pana.- Szedłem dalej.- Zdewastował mi trawnik.Będzie musiał pokryć szkody.- Nie teraz.- I bardzo przestraszył moją żonę, a ona ma raka.- Proszę pana, nie teraz - powiedziałem.- Porozmawiam z panem za chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire