[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hella zbliżyÅ‚a twarz do mojej twarzy i powiedziaÅ‚a z troskÄ…, marszczÄ…c niemal boleÅ›niebrwi: Przecież chciaÅ‚eÅ› tego, nie? ZrobiÅ‚am, bo ty tego chciaÅ‚eÅ›.I nie żaÅ‚ujÄ™. Twarz miaÅ‚ajakby postarzaÅ‚Ä…, bielejÄ…cÄ… w upalnym mroku. Tak powiedziaÅ‚em bardzo tego chciaÅ‚em.Teraz jest cudownie. PrzeszliÅ›my na przystanek dwójki, ludzi byÅ‚o tu sporo.Hella trzymaÅ‚amnie mocno za rÄ™kÄ™, przyklejona bokiem do mnie.Na przystanku pocaÅ‚owaÅ‚em jÄ… jeszcze raz:ludzie wokoÅ‚o nie stanowili przeszkody, stali siÄ™ jakby upragnionym detalem scenerii. MuszÄ™ciÄ™ nauczyć caÅ‚ować siÄ™ szepnÄ…Å‚em Helli do ucha. Zrób to, proszÄ™ powiedziaÅ‚a wolno iwyraznie. PamiÄ™tasz Å›liwki? spytaÅ‚em. PamiÄ™tam odpowiedziaÅ‚a. A czepekkÄ…pielowy? pragnÄ…Å‚em gorÄ…co mówić o czepku i o Å›liwkach, jakby te wÄ…tlutkie, nijakiewspomnienia stać siÄ™ miaÅ‚y fundamentem czegoÅ› wielkiego.Hella ujęła mojÄ… dÅ‚oÅ„ i przytuliÅ‚awnÄ™trzem do swego policzka. PamiÄ™tam wszystko powiedziaÅ‚a i staÅ‚a tak dÅ‚ugo. Zdaje siÄ™,że idzie dwójka powiedziaÅ‚em. Co z jutrem? Szybko.Mów. OczywiÅ›cie powiedziaÅ‚apoÅ›piesznie. Tylko gdzie? O szóstej przed koÅ›cioÅ‚em Å›w.Katarzyny powiedziaÅ‚emstanowczo i pocaÅ‚owaÅ‚em jÄ…. Dobrze? Przyjdz, ale koniecznie& PodsadziÅ‚em jÄ… za ramionana platformÄ™ tramwaju. Numer dwa! woÅ‚aÅ‚a konduktorka, ciÄ…gnÄ…c za rzemieÅ„ dzwonkasygnaÅ‚owego. Kierunek Sachsenhausen.Scharnhorststrasse, proszÄ™ wysiadać! PrzyjdÄ™ napewno! krzyknęła Hella, gdy tramwaj ruszyÅ‚.PostaÅ‚em jeszcze chwilÄ™, wsadziÅ‚em rÄ™ce w kieszenie i skrÄ™ciÅ‚em w stronÄ™ Park Hotelu.MyÅ›laÅ‚em o tym, jak bardzo jestem gÅ‚odny, i o tym, że już nie mogÄ™ zejść na dół, do jadalnikelnerów.Może ten Å‚otr coÅ› dla mnie odÅ‚ożyÅ‚? pomyÅ›laÅ‚em o Piotrze bez sympatii i bezwiÄ™kszej nadziei.1Nazajutrz parÄ™ minut po szóstej Hella zjawiÅ‚a siÄ™ przede mnÄ… w poplamionym fartuchuroboczym o zakasanych rÄ™kawach. WyskoczyÅ‚am tylko na chwilÄ™ z pracy powiedziaÅ‚a,patrzÄ…c na mnie z pogodnym upodobaniem żeby ci powiedzieć, że dziÅ› nie mogÄ™. Dlaczego? spytaÅ‚em napastliwie. Dodatkowe godziny uÅ›miechnęła siÄ™ Å›licznie. Nie krzycz namnie.Sama dość siÄ™ namartwiÅ‚am. Zwietnie wyglÄ…dasz powiedziaÅ‚em: okazaÅ‚o siÄ™, żepiekielnie podoba mi siÄ™ wszystko, cokolwiek miaÅ‚a na sobie, zaÅ› ów fartuch tak byÅ‚ skrojony,podpiÄ™ty, noszony i przewiÄ…zany, że wyglÄ…daÅ‚ na kreacjÄ™ domu mody. Mam cholernÄ… ochotÄ™ ciÄ™pocaÅ‚ować. Nawet w takim fartuchu? ujęła fartuch dwoma palcami na biodrach, zkokieteryjnÄ… odrazÄ…. WÅ‚aÅ›nie w takim przyÅ›wiadczyÅ‚em. Tym bardziej żeprzypuszczaÅ‚em, iż nie masz już nic pod tym fartuchem. ZarumieniÅ‚a siÄ™, dostrzegÅ‚em Å‚atwo, żesÅ‚owa te sprawiÅ‚y jej autentycznÄ… przykrość. Nieprawda odparÅ‚a jednak, silÄ…c siÄ™ na podjÄ™cietego samego tonu. Mam koszulÄ™ pod spodem. Mam strasznÄ… ochotÄ™ ciÄ™ pocaÅ‚ować powtórzyÅ‚em.SpojrzaÅ‚a na mnie ulegle, w sposób peÅ‚en oddania, jak czÄ™sto dotÄ…d. Ja też przyznaÅ‚a. Wiesz dodaÅ‚a z dziewczÄ™cym ożywieniem przyniosÅ‚am ci coÅ›. Wyjęła zkieszeni fartucha grubÄ…, nie zaklejonÄ… kopertÄ™ i daÅ‚a mi: w Å›rodku byÅ‚y jej zdjÄ™cia, które oglÄ…daÅ‚emu Rumpelmayera. PodobaÅ‚y ci siÄ™, prawda? spytaÅ‚a niepewnie. WiÄ™c ci je przyniosÅ‚am.SÄ…dla ciebie. DziÄ™kujÄ™ wybÄ…kaÅ‚em; byÅ‚em zaskoczony tym prezentem, wydal mi siÄ™ trochÄ™przedwczesny, nieco reklamiarski, skojarzyÅ‚ mi siÄ™ jakoÅ› z rozdawaniem fotosów gwiazdfilmowych zbieraczom autografów lub dziennikarzom. MyÅ›laÅ‚am, że siÄ™ bardziej ucieszysz powiedziaÅ‚a Hella, w gÅ‚osie miaÅ‚a szczery zawód. Nie masz pojÄ™cia, jak siÄ™ cieszÄ™ oÅ›wiadczyÅ‚em zdecydowanie. MuszÄ™ już iść powiedziaÅ‚a. Na kopercie napisaÅ‚am cinumer telefonu, pod którym zastaniesz mnie jutro caÅ‚y dzieÅ„.BÄ™dÄ™ staraÅ‚a siÄ™ odbierać samatelefony.ZadzwoÅ„, ale na pewno. Na pewno powiedziaÅ‚em i przez chwilÄ™ trzymaÅ‚em jej rÄ™kÄ™w mojej dÅ‚oni.2Tego samego dnia rano wyprowadziÅ‚em siÄ™ od Piotra.DrażniÅ‚ mnie ogromnie.Nie omieszkaÅ‚zaznaczyć kilka razy w ciÄ…gu doby, jak bardzo jest mu niewygodnie.UdaÅ‚o mi siÄ™ zdobyć pokój wmaÅ‚ym hoteliku nieopodal Junghofstrasse. Czy mogÄ™ zostawić u ciebie dużą walizkÄ™? spytaÅ‚em Piotra z wymuszonÄ…, peÅ‚nÄ… urazy grzecznoÅ›ciÄ…. OczywiÅ›cie odparÅ‚ kordialnie,szczęśliwy, że siÄ™ wynoszÄ™. Jak stoisz z forsÄ…? Mam jeszcze okoÅ‚o dwustu marek odparÅ‚em chÅ‚odno. Hotel drogi, ale jakoÅ› przeżyjÄ™ aż do czasu znalezienia jakiegoÅ›sublokatorskiego pokoju i rozpoczÄ™cia pracy, oczywiÅ›cie. PamiÄ™taj wiÄ™c zaczÄ…Å‚ Piotrpatetycznie że masz kogoÅ›, na kogo możesz zawsze liczyć.%7Å‚e masz mnie. Co ty powiesz? zdziwiÅ‚em siÄ™ powÅ›ciÄ…gliwie. Wobec tego odpal mi z kilo kartek miÄ™snych.Wiesz, teraz bÄ™dÄ™zdany tylko na posiÅ‚ki w restauracjach. Z kartkami miÄ™snymi jest akurat nader krucho obwieÅ›ciÅ‚ mi Piotr spokojnie ale na zwykÅ‚y chleb mogÄ™ ci dać, ile chcesz. Tymi na zwykÅ‚ychleb mogÄ™ ci jeszcze podbić oczy powiedziaÅ‚em. Mam zapas do koÅ„ca wojny.BÄ…dz zdrów.ZaczÄ…Å‚em dziaÅ‚ać z niebywaÅ‚a dynamikÄ….Znalezienie pokoju w tanim, podrzÄ™dnym hoteluwydawaÅ‚o siÄ™ poczÄ…tkowo niemożliwoÅ›ciÄ…, wszystkie byÅ‚y wybite urlopowiczami z frontu postrychy; niemniej wyÅ‚owiÅ‚em w koÅ„cu wspomniany hotelik, noszÄ…cy nazwÄ™ Hotel Krantz.PoÅ›cielzmieniaÅ‚a mi rudowÅ‚osa pokojówka w przydeptanych pantoflach, na widok której dreszczprzebiegÅ‚ mi po krÄ™gosÅ‚upie.Jak to dobrze, że jestem zakochany pomyÅ›laÅ‚em w panice. Coza wspaniaÅ‚a dziwa! RzeczywiÅ›cie, pokojówka byÅ‚a wcieleniem wszelkich wyobrażeÅ„ oobezwÅ‚adniajÄ…cym, wysysajÄ…cym szpik grzechu, twarz miaÅ‚a bezmyÅ›lnÄ…, matowÄ…, upstrzonÄ… kilkudelikatnymi piegami, ramiona i piersi zarysowane tak krÄ…gÅ‚e, że obÅ‚ość ich wywoÅ‚ywaÅ‚askojarzenia zmuszajÄ…ce do odwrócenia wzroku.ZostawiÅ‚em swojÄ… walizkÄ™ i uciekÅ‚em naposzukiwanie sublokatorskiego pokoju.W barze automacie spotkaÅ‚em pewnego znajomegoFlamanda z Antwerpii, który graÅ‚ na akordeonie w knajpie przy Moselstrasse. Poszukaj wgazetach poradziÅ‚ a jak nie, to idz do poÅ›rednika.Jest taki jeden, w tej wielkiej kamienicy narogu Zeil i Fahrgasse. UdaÅ‚em siÄ™ od razu do poÅ›rednika: dom staÅ‚ na rubieży dawnej dzielnicyhandlowej i żydowskiej, schody miaÅ‚ brudne i upstrzone reklamowymi tabliczkami w stylu koÅ„caubiegÅ‚ego wieku; wszÄ™dzie tu unosiÅ‚a siÄ™ zresztÄ… wesolutka i sentymentalna zarazem atmosferaniemieckiego fin de siècle u i rozkwitu kupiecko przemysÅ‚owej cywilizacji czasuHohenzollernów.PoÅ›rednik byÅ‚ stary i niechlujny, ubrany w odwiecznÄ… alpakowÄ… marynarkÄ™,brudny gumowy koÅ‚nierzyk z różkami mimo upaÅ‚u i zatÅ‚uszczony plastron; siedziaÅ‚ w sÅ‚omianymfotelu za biurkiem zarzuconym gazetami sprzed tygodnia i papierem do pakowania, któremarkować miaÅ‚y akta licznych spraw; nad gÅ‚owÄ… miaÅ‚ oprawione w ramki dyplomy honorowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]