[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej własne serce biło dalej; wkroczyło jednak w jesienny nastrój, w spokój abdykacji.Było już po Zwięcie Pracy i w jej ogrodzie wysmukłe dzikie astry współzawodniczyły zezłotą rózgą i ciężkimi od kolczastych nasion ostami o ciemnych liściach.Fioletowe wi-nogrona na altanie były już dojrzale i te z nich, których nie zjadły gwarki, spadły i ciem-ną miazgą zalegały ceglaną ścieżkę.Były za kwaśne do jedzenie, a tej jesieni Aleksandrzenie chciało się robić dżemu.Ta para, to odcedzanie, te małe słoiki tak gorące, że niemożna ich dotknąć całe to zawracanie głowy odrzuciło ją.Szukając po omacku na-stępnych słów, które mogłaby powiedzieć do Sukie, Aleksandra doznała wrażenia, któ-re nawiedzało ją ostatnio coraz częściej: poczuła, że jest na zewnątrz własnego ciała, żeogląda to ciało z niezbyt wielkiej odległości, że widzi jego żałosną specyficzność, jegodoczesne rozmiary.W marcu przyszłego roku będzie miała czterdzieści lat.Tajemniczebóle i swędzenie nawiedzały ją nadal, czuła je w nocy, mimo że doktor Paterson niczegou niej nic znalazł.Doktor był korpulentnym, łysym człowiekiem o dłoniach jakby na-dmuchanych, dłoniach szerokich i miękkich, różowych i czystych. Czuję się okropnie oświadczyła. Och, nie przejmuj się westchnęła Sukie.Dawało się wyczuć, że sama jest zmę-czona. Ludzie umierają bez przerwy dodała. Chcę, żeby mnie ktoś objął powiedziała niespodziewanie Aleksandra. Kotku, a kto by tego nie chciał? Ona też chciała tylko tyle. I dostała to, czego chciała. To znaczy od Darryla?245 Tak.Najgorsze w tym wszystkim jest to. Więc jest coś gorszego niż to, co się stało? Właściwie to nie powinnam o tym mówić, nawet tobie.Wiem to od Jane, powie-działa mi to w sekrecie.Wiesz, ona spotyka się z Bobem Osgoodem, a on dowiedział siętego od doktora Patersona. Była w ciąży powiedziała Aleksandra. Skąd wiesz? A cóż mogło być gorszego? Tak, to okropne. No nie wiem.Ja w każdym razie bardzo bym nie chciała być na miejscu tegodziecka.Według mnie, Darryl nie nadaje się na ojca. Co on ma teraz zamiar robić?Przed oczami wyobrazni Aleksandry zawisł odrażający płód tępogłowa ryba zwi-nięta jak ozdobna kołatka u drzwi. Och, będzie pewnie żył tak jak kiedyś.Ma teraz cały tłum nowych przyjaciół.Mówiłam ci o jego występie w kościele? Czytałam twój kawałek w Słowie.Napisałaś to tak jakby chodziło o wykład z bio-logii. Bo to był wykład z biologii.A równocześnie świetny wygłup.Coś, co on uwielbia.Pamiętasz to jego Boogie A Nightingale Sang in Berkeley Square ? Nie mogłam napi-sać niczego o Rose, Dawn i Grecie, ale mówię ci, kiedy siedziały tak blisko siebie, gło-wa przy głowie, wznoszący się nad nimi stożek mocy był niesamowity, przypominał zo-rzę polarną. Ciekawe, jak one wyglądają bez ubrania powiedziała Aleksandra.Kiedy podczas swoich wizji oglądała z zewnątrz własne ciało, ciało to było zawszew ubraniu, chociaż nie zawsze miało na sobie to, w co była ubrana w rzeczywistości. Okropnie odpowiedziała jej Sukie. Greta jest podobna do jednej z tych ba-ryłkowatych, pomarszczonych postaci ze sztychów tego Niemca, no wiesz. Durera. Właśnie.Rose jest chuda jak miotła, a Dawn to taka brudna sierotka z dużym,gładkim, wypiętym brzuchem niemowlęcia i bez piersi.A co do Brendy, to chciałabymmieć z nią do czynienia wyznała Sukie. Zastanawiam się teraz, czy przypadkiemmoja historia z Edem nie była jakimś substytutem komunikowania się z Brendą. A ja poszłam tam, w to miejsce odzwzajemniła jej się Aleksandra wyznaniemza wyznanie i pozbierałam wszystkie zardzewiałe szpilki.A potem wbiłam je w sie-bie, w różne miejsca.Ale bezskutecznie.Doktor Pat mówi, że nie znajduje u mnie na-wet niezłośliwego guzka. O Boże, co ty mówisz krzyknęła Sukie, a Aleksandra zdała sobie sprawę, że jejprzyjaciółka jest tak przerażona, że chce odwiesić słuchawkę. Naprawdę robisz siędziwna.246W kilka dni pózniej Jane Smart powiedziała przez telefon głosem ostrym i pełnymoburzenia: No nie, nie mów mi takich rzeczy.Musiałaś już o tym słyszeć!Aleksandra coraz częściej miewała wrażenie, że Jane i Sukie rozmawiały ze sobą,a potem na drugi dzień albo pózniej jedna z nich, z poczucia obowiązku, dzwo-niła do niej.Może nawet rzucały monetę, żeby zobaczyć, na kogo ma przypaść ten cięż-ki obowiązek. Nie mówił ci o tym nawet Joe Marino? ciągnęła dalej Jane. On jest jednym z głównych wierzycieli. Ja się już z nim nie widuję.Naprawdę. Co za szkoda powiedziała Jane. Był taki kochany.Dla kogoś, kto gustuje weWłochach to wspaniały facet. Kochał mnie powiedziała bezradnie Aleksandra, wiedząc, że Jane uważa ją zaidiotkę. Ale ja nie mogłam pozwolić, żeby dla mnie rzucił Ginę. No wiesz powiedziała Jane mówisz tak, żeby nie stracić twarzy. Może tak, może nie, kto to wie.No dobrze.Ale powiedz, po co dzwonisz. %7łeby ci powiedzieć coś, o czym wie całe miasto.On wyjechał, zmył się, kotku,zwiał.Il est disparu.Wymawiane przez nią syczące spółgłoski aż kłuły, ale kłuły to drugie ciało Aleksandry,to ciało, w które Aleksandra wstępowała tylko podczas snu.Z gniewnego zaangażowania, z jakim Jane o tym mówiła, Aleksandra mogła wycią-gnąć tylko jeden wniosek: Mówisz o Bobie Osgoodzie. O Darrylu, kochanie.Obudz się wreszcie.Mówię o naszym kochanym Darrylu.O naszym przywódcy.O tym, co nas wybawił od ennui panującej w Eastwick.Zabrał zesobą Chrisa Gabriela. Chrisa? Miałaś rację.On jest jednym z tych. Ależ on. Niektórzy z nich są do tego zdolni.Z tym, że oni nie traktują tego jako czegoś rze-czywistego.Nie mają w związku z tym takich złudzeń, jakie mają normalni mężczyzni. Har, har, diable, diable, saute ici, saute la.No tak, to było rok temu, przypomniała sobie Aleksandra.To rok temu włóczyła siętam i patrzyła z daleka na ten dom, a potem, brodząc w wodzie, martwiła się, że jej udasą za grube i zbyt białe. No tak powiedziała teraz. Byłyśmy głupie. Ja bym raczej powiedziała naiwne.No ale jak mogłyśmy być inne, skoro miesz-kamy w takiej dziurze? A dlaczego tu mieszkamy? Zadawałaś sobie kiedyś to pytanie?Bo wpakowali nas tu mężowie, a my jak idiotki po prostu tu zostałyśmy.247 Więc myślisz, że to z powodu Chrisa. No oczywiście.Przez cały czas chodziło mu o niego.Ożenił się z Jenny tylko po to,żeby go złapać.Zabiłabym ich obu, naprawdę. Nie, Jane, nawet nie wypowiadaj takich słów. Chodziło mu też o jej pieniądze.Potrzebował tej żałośnie małej sumy ze sprze-daży domu, żeby zatkać usta wierzycielom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]