[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym razem jednak pocisk trafił dokładnie w sam środek i tarczędosłownie zmiotło ze słupka.Na ten widok członkowie drużyny zaczęli radośnie wiwatować. Trochę bezmyślnejdemolki i chłopaki zaraz się cieszą , pomyślał Thorn, uśmiechając się pod nosem.Czuł jednak,że podziela ich radość.Hal stworzył przerażającą broń.Jeśli uda im się dopaść Kruka , piratówczeka nie lada niespodzianka.Hal uśmiechnął się, szczęśliwy, że pokaz się powiódł.Stig wystąpił do przodu i klepnąłgo w ramię. Znów ci się udało! stwierdził. Ta maszyna jest niesamowita.I nie przegapiłeśżadnych drobnych szczegółów. Ostatnim słowom towarzyszył szeroki uśmiech i kolejneklepnięcie w ramię.Hal przyjął to wszystko ze stoickim spokojem.Stig przesunął ręką po gładkim drewnie kuszy, podziwiając pracę Hala.Nie było tamżadnych zbędnych ozdobników, po prostu świetnie wykonany mechanizm. Nie mogę się doczekać widoku twarzy Zavaca, kiedy zaczniesz dziurawić jego okręt! I jego załogę! dodał Wulf z entuzjazmem, wyobrażając sobie panikę, jaka zapanujewśród piratów. Wyskoczą za burtę! zawtórował mu Ulf i wszyscy zaśmiali się, a potem podeszlibliżej, by podziwiać kuszę. Powinniśmy ją jakoś nazwać zaproponował Jesper.Chłopcy zamruczeli zgodniei nastąpiła cisza.Każdy myślał intensywnie. Gruba Gaba! rzucił spontanicznie Ulf.Wulf prychnął z pogardą. Chcesz ją nazwać imieniem dziewczyny?Ulf zaczerwienił się.Czasami zapominał, że powinien dwa razy zastanowić się, zanim cośpowie.Lub przynajmniej raz. A może Młot Gorloga? zaproponował Edvin.Pozostali spojrzeli na niego, marszczącbrwi. Taki klasyk, tak? powiedział Stefan, a Edvin niepewnie wzruszył ramionami. Tylko że Gorlog nie ma młota wytknął mu błąd Jesper. To Tharon posługuje sięmłotem. Tharon był bogiem burzy i piorunów. W takim razie Młot Tharona odparł Edvin, próbując bronić swojego pomysłu.Alepozostali tylko pokręcili głowami. Nieee.Nadal zbyt klasycznie zawyrokował Stig. Potrzebne nam imię soczystei pełnokrwiste.Znów zapadła cisza, którą wreszcie przerwał Hal. Podobało mi się, jak nazwał ją Thorn. Wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem. Zadymiarz.Przez chwilę zastanawiali się nad propozycją.Stopniowo na kolejnych twarzachpokazywał się uśmiech. Zadymiarz? powtórzył Stefan z wyrazną aprobatą. Bo właśnie do tego będzie służyć.Do robienia zadymy dodał Ulf.Nawet jego bratmusiał się z nim zgodzić.Hal wyszczerzył się szeroko do Stiga. No i co, wystarczająco soczyste i pełnokrwiste? Stig przytaknął i teraz z kolei on sięwyszczerzył.I tak maszyna została nazwana Zadymiarzem.Rozdział 11 Następnego dnia wypłynęli Czaplą na zatokę.Na otwartym morzu nadal hulał wiatr z południa, tworząc strome fale.Nie było toodpowiednie miejsce dla niedużej Czapli.Za to w zatoce, osłoniętej od wichru przez wysokiecyple, wiała tylko lekka bryza.Ale wystarczyło spojrzeć na drzewa rosnące na cyplach i w wyższej części gór w głębilądu, by przekonać się, że na pełnym morzu nadal trwa szaleństwo.Szarpane gwałtownymiporywami, wyginały się i miotały dziko, potrząsały koronami. Czapla płynęła wzdłuż brzegu, w odległości jakichś trzydziestu metrów od niego.Wiatrwiał od bakburty, żagiel strymowali. Stig zawołał w pewnym momencie Hal i wskazał na wiosło sterowe.Stig natychmiast podbiegł i przejął kontrolę nad sterem.Przesunął go, sprawdzając, jakłódz zareaguje.Uśmiechnął się do Hala. Fantastycznie.Jest taka lekka, tak szybko odpowiada. Też to uwielbiam zgodził się Hal.Potem dodał, bardziej rzeczowo: Zbliżamy się dopierwszego celu.Na mój znak skieruj łódz w stronę brzegu.Kiedy znajdziemy się w odległościstu metrów od celu, oddam strzał.Omówili wszystko poprzedniego wieczoru, Stig dokładnie pamiętał każdy szczegół.Haluznał jednak, że powtórka nie zaszkodzi.Zawahał się.Dziwnie się czuł, przekazując Czaplęw cudze ręce.Stig odsunął go przyjaznym gestem. Idz zająć się Zadymiarzem.Hal zaśmiał się głośno, odwrócił na pięcie i ruszył w stronę dziobu.Po drodze minął Ulfai Wulfa, przykucniętych przy szotach.Z poważnymi minami pozdrowili go skinieniem głowy,a on odwzajemnił pozdrowienie.Wiedział, że przestrzegają zakazu kłótni na pokładzie.Schyliłgłowę, przeszedł pod wantami podtrzymującymi maszt i zbliżył się do Zadymiarza, gdzie już naniego czekał Ingvar.Ogromna kusza stała teraz na drewnianej platformie, która mogła obracać sięo czterdzieści pięć stopni w lewo i prawo.Hal dobudował w tylnej części wózka niewielkiesiedzenie, aby było mu wygodniej.Przysiadł teraz na twardym siedzisku i skierował wzrok natarczę na brzegu.Potem zwrócił się do Edvina, który czekał, by przekazać instrukcje Stigowi,i wskazał na prawą burtę. W prawo! zawołał Edvin.Stig przesunął ster i dziób łodzi posłusznie zaczął sięobracać.Wiatr wiał teraz od rufy.Ulf i Wulf poluzowali żagiel, aż wydął się dumnie.Cały tenmanewr przedyskutowali poprzedniego wieczoru, każdy wiedział, co ma robić.Thorn przeszedłna dziób i stanął tyłem do masztu.Hal schylił się i spojrzał.Zgrał z muszką celownik, ustawiony na odległość stu metrów.Znajdowali się trochę za bardzo na prawo w stosunku do celu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]