[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wylała zbytwiele łez w obawie, że może nigdy nie zajść w ciążę.Tym lepiej rozumiałjej radość.Kiedy przejął kontrolę nad wężem, polewał ją, aż osunęła się naziemię.Wtedy odrzucił szlauch i szybko do niej podbiegł.- Przepraszam, wszystko w porządku?Mary, śmiejąc się, chwyciła garść sypkiej ziemi i spróbowała wetrzećmu ją w twarz.Luke chwycił Mary za nadgarstki i chichocząc przycisnąłjej ręce do ziemi.Po chwili spoważnieli, a on zbliżył usta do jej ust.- Nazywasz się Mary Lapp - wymamrotał Luke.- Teraz nie mam jużco do tego żadnych wątpliwości.Rozdział 29Wchodząc do kościoła z Kevinem i Lissą, Hannah odpowiedziała napozdrowienia kilkunastu osób.Ruszyła w stronę sal dla dzieci, wpisałaswoich podopiecznych na listę, po czym przeszła do właściwej częściświątyni.Z zewnątrz budynek nie przypominał kościoła, kiedyś pełniłfunkcję centrum handlowego.Wokół rozbrzmiewały pieśni pochwalne.Cień niepokoju nie opuszczał Hannah, kiedy przemierzała to miejsce bezZabeth.Wcześniej umówiła się z Vicki i Niną, że odbiorą dzieci po kościele izabiorą je do siebie do domu.Później ona lub Martin mieli po nieprzyjechać.Hannah wybrała miejsce, w którym siadała zazwyczaj razemz Zabeth.Martin, całkowicie pochłonięty muzyką, grał na keyboardzie.Mimo że z powodu pracy w klinice Hannah często nie mogła być obecnaw niedzielę w kościele, uwielbiała większość tego, co charakteryzowałotutejszą wspólnotę: nauczanie, muzykę, modlitwę, poczucie duchowejbliskości oraz życzliwość wszystkich jej członków.Bez całej resztymogła się obejść.Tak naprawdę chodziło tylko o jedną rzecz: o ubrania,jakie nosiło wiele kobiet, szczególnie jej rówieśniczki.Dżinsy, krótkiespódniczki oraz obcisłe bluzki najwyraźniej nie stanowiły dla nikogoproblemu, tylko jej to przeszkadzało.Skoro mężczyźni przychodzili tuoddawać cześć Bogu, dlaczego kobiety ubierały się w sposób, któryodwracał ich uwagę? Czy tak odległe były czasy, w których Bóg mógłprzebywać w swoim własnym domu? Nie mogła tego zrozumieć.Z drugiej strony zdała sobie sprawę, że problem tkwił w niej samej.Nie czuła się dobrze nawet z rozpuszczonymiwłosami, więc co tak naprawdę wiedziała? Stanowczo zbyt dużoczasu zajęło jej również przyzwyczajenie się do noszenia kitla podczaspraktyk w szkole pielęgniarskiej.Martin spojrzał w jej stronę i ze zdziwienia uniósł brwi.Skoro był takzaskoczony, że udało jej się przyjść do kościoła w czasie, kiedy miaładyżur telefoniczny, być może powinna nosić z sobą apteczkę na wypadek,gdyby jeszcze raz doznał szoku.Na czas kazania muzycy zajęli miejsca w ławkach, a Martin, jak wkażdą niedzielę od czasu świąt Bożego Narodzenia, ruszył w jej stronę.Kiedy usiadł, Hannah poczuła zapach jego wody kolońskiej.Martin położył rękę na oparciu ławki.- Cieszę się, że udało ci się przyjść.Wszystko w porządku?- Oczywiście.A u ciebie?- Tak, u mnie też.Posłuchaj, w piątek urządzam ceremonięupamiętniającą.Rozumiem, że przyjdziesz?- Upamiętniającą Zabeth?- Tak.Razem z resztą zespołu, zagramy jej ulubione utwory.- To chyba zajmie jakieś trzy dni.Martin udał, że kaszle i zasłonił twarz ręką, by ukryć swój śmiech.Howard, mężczyzna, który przed nimi siedział, odwrócił się iuśmiechnął.- Wiemy, jak rozdzielić młodzież, kiedy staje się zbyt hałaśliwapodczas nabożeństwa.Martin wskazał palcem na Hannah, sugerując, że to jej wina.Mężczyzna zachichotał i odwrócił się.Hannah skrzyżowała ręce napiersiach i spojrzała na Martina, marszcząc brwi.Pastor Steve rozpoczął nabożeństwo.Za jego plecami wyświetlonybył slajd prezentacji PowerPoint z czarnym, wytłuszczonym tytułem.-Tematem dzisiejszego spotkania jest życie intymne i seksualność.Hannah wstrzymała oddech.Martin nachylił się, życzliwie masując jejramię.- Oddychaj, dziewczyno z telefonu.Ten cykl składa się z pięciu części- wyszeptał, z trudem powstrzymując się od śmiechu.Hannah przełknęła ślinę, zastanawiając się, jakie tematy zostanąporuszone z ambony.Pastor rozpiął swoją jaskrawoczerwoną, sportową kurtkę.- Słowo intymność można rozumieć także jako prawdziwe widzeniedrugiej osoby.Zobaczyć, kim jesteśmy, pozwalamy tak naprawdę bardzoniewielu osobom, ale kiedy stanowimy parę w Bogu, pragniemy tego.Jakto zrobić?W miarę upływu czasu Hannah rumieniła się coraz bardziej, ale naukabyła wnikliwa i skrzyła się dowcipem.Kiedy pastor kończyłnabożeństwo, Martin wstał i podszedł do keyboardu.Chwilę wcześniejdał jej znak.- Poczekaj na mnie.Hannah skinęła głową.Po nabożeństwie, czekając, aż Martin skończywykonywać ostatnie utwory, spacerowała po świątyni i rozmawiała zeznajomymi.Była całkowicie pochłonięta udzielaniem odpowiedzi napytania pewnej kobiety, która miała niedługo zostać babcią, gdy poczułana plecach ciepły dotyk Martina.- Gotowa? - zapytał.Kobieta podziękowała za rady i odeszła.Martin przyjrzał siębadawczo Hannah, ale wyglądał na mniej pewnego siebie niż zazwyczaj.- Umieram z głodu i chyba nie pozwolisz, żebym niedzielny lunchmusiał jeść sam?- Nie pozwolę.- Niesamowite.Nie mogę powiedzieć, żebym się tego spodziewał.Hannah wyprostowała kołnierzyk jego koszuli.- Musimy porozmawiać.- Poklepała go po klatce piersiowej.-Zabrałam dla nas koszyk z jedzeniem.Martin zrobił podejrzliwą minę.- Dokąd jedziemy?- Dokądś, gdzie nikt nie będzie słyszał, jak na mnie krzyczysz.- Hm, brzmi złowrogo.- Hannah i Martin ruszyli w kierunku wyjścia.- Koło mojego biura są stoły, przy których można zorganizować piknik.W niedzielę nie będzie tam nikogo.- Wyciągnął kluczyki z kieszeni.-Pojedziemy moim samochodem, a potem odwiozę cię tutaj.Hannah pomachała swoimi kluczykami.-To ja mam jedzenie.Japrowadzę i ja odwiozę cię tu z powrotem.Martin wsiadł do samochodu i usiadł wygodnie.Zmieniał stacjeradiowe i błyskotliwie komentował jej styl jazdy.Jego sarkastyczneuwagi ożywiały ich rozmowę od samego początku aż do momentu, kiedyzatrzymała się na parkingu przed jego biurem.Wypielęgnowany trawnik iprzeszklona fasada nadawały temu jednopiętrowemu budynkowi zczerwonej cegły elegancki wygląd.Hannah włączyła wsteczny i zaciągnęła hamulec.- Miło tu.- Nie jest najgorzej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]