[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie, co stali w pośrodku, potrącani zewsząd, poczęli uchodzić do kątów.Karolek, wziąwszy najpiękniejszą dziewczynę, córkę kowala z Borówki, całąkoralami obwieszoną, puścił się pierwszy, za nim Fedorek z żołnierką, któramiała reputację, że tańcowała jak żadna.Za nimi inni, co kto napadł, brał iokręcał, tak że Handzia, co stała sobie z boku, nagle poczuła dwoje silnych rąkobejmujących ją: krzyknęła jak przestraszona i śmiejąc się a rzucając głową,mimo woli też poszła za innymi.Nikt nie wiedział, co to był za taniec, ani ten, co go grał, ani ci, co tańcowali,ano brzmiał tak pokuśliwie, szalono, ochoczo, tak porywał za serce, żeBerkowska, patrząc na ten szał, uśmiechnęła się aż i szepnęła do męża:  Jużto, powiadam, Maciek, żeby grał w mieście, to by fortunę sobie zrobił, bo coprawda, kiedy on pocznie, aż nogi same skaczą. A! to jest jucha!  krótko a wyraziście pochwalił Berkowski, patrząc naMaryś, która sama jedna tylko pod piecem, gryząc fartuch, stała. VIINazajutrz poranek jesienny był prześliczny, chociaż go nazbyt może obfita rosaoblała.W ogrodzie w Zamszu panowała cisza uroczysta, stare drzewa stałynieporuszone, milczące, jakby zadumane.Ptastwo drobne gospodarzyło pogałęziach.Słońce wśród tych gąszczy, przedzierające się tu i ówdzie, jasnymiplamami dziwaczne na ziemi i murawie rysowało desenie.Nie dziw też, że z takślicznego poranka korzystając, pan Sylwester i Kazio wybrali się przedśniadaniem do ogrodu.Lecz nie cześć i miłość dla natury wyprowadziła ich w cieniste i dosyć jeszczechłodne ulice, których słońce ogrzać nie miało czasu.Pan Sylwester i Kaziopotrzebowali się rozmówić z sobą sam na sam, a w pokojach, które zajmowali,nie chcieli być podsłuchanymi.Obaj wyszli dosyć posępni, choć Sylwester wcałym życiu zawsze wywieszać był nawykł wesołość, nawet gdy jej nie miał.Tego dnia nadto jakoś był zafrasowany, aby sam kłamał przed sobą.Kaziowzdychał i nie krył także mocnego zakłopotania i niepokoju.Cicho sięprześlizgnęli w wielką aleję, gdzie naokół widząc ogród, bezpiecznymi sięsądzili.Szli jednakże długo, oglądając się i nie śmiejąc rozpocząć rozmowy,dopiero w pół ulicy będąc, w znacznym oddaleniu od pałacu, pan Sylwesterwymuszonym, suchym, złośliwym parsknął śmiechem.Spojrzał na kuzyna,stanął. No, proszęż cię? co ty na to? co ty na to? no, mówPan Kazimierz stanął, bardzo powoli zaczęły mu się podnosić ramiona, dolnawarga ust jego mięsistych wydęła się z wyrazem wątpliwym jakimśnieukontentowania i wstrętu. Od wczora  rzekł  chodzę, jakbym był studentem i od kalefaktora dostałna ławce. A ja, a ja, powiadam ci  zawołał Sylwester  gdyby nie o moją i nasząskórę chodziło, śmiałbym się do rozpuku.Komedia! Która się może skończyć dla nas tragicznie  odezwał się Kazio  to nieżarty.Uważałeś ty ją dobrze? Proszę cię! Dziewczyna ze wsi, z jakiegoś tamdworku, z zaścianka, bez wychowania.Spodziewaliśmy się znalezć w niejgąskę, a tu. A tu.rzekłbyś, przebrana księżniczka  sarkastycznie dodał Sylwester.Cha! cha!Tu zmienił głos i począł ciszej, ale serio: Nie trzeba przesadzać.Dziewczyna ze strachu na kieł wzięła i całą swą siłęzużyła na to, ażeby pokazać się śmiałą i niestrwożoną.Ale, słuchaj, ja patrzyłemna grę jej oczów, na drżące niekiedy usta, no! nie przeczę, że ma zdolności ipartię swą odegrała, jak na debiutantkę, wcale niezle, ale gąska! mówię ci,gąska.A!Pan Kazimierz, jak pierwszą razą, wydął usta.  Nie będę się z tobą sprzeczał  rzekł  może nie mam tak głębokiejznajomości ludzi, jak ty, może jestem naiwny, możem tchórz, ale ta panienka zzaścianka czyni na mnie wrażenie groznego widziadła.Czy uważałeś, jakbabunia oczyma ją jadła, śledziła każdy ruch, na każde słowo jej nastawiałaucha, z jaką troskliwością około niej się krzątała. Proszę cię, prosta i naturalna bardzo ciekawość  przerwał Sylwester. Jaw tym nie dostrzegłem nic nadzwyczajnego, prosta ciekawość.Potrzebowałarozrywki.Szli kilka kroków, pan Kazimierz się zatrzymał. Proszę cię, Sylwestrze, nie śmiej się ze mnie  rzekł. Mnie się zdaje, żenależy nam obmyśleć sposób postępowania.Jeżeli dziewczyna ma szansę zostaćfaworytą, hm! kto wie, byłoby najwłaściwiej jednemu z nas się w niej zakochać.Sam mi tę myśl dawniej rzuciłeś.Sylwester odskoczył. Wolno! powoli! czekaj! nie strzelaj!  zawołał  rybnie łówmy przed niewodem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire