X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Grobowce były wykorzystywane wielokrotnie.Dlatego tyle tutaj ciał.W dawnych czasach wyjmowano kości z trumny,wkładano je do skrzynki, a potem wnoszono nową trumnę z nowym nieboszczykiem.Kiedy ciało uległo rozkładowi albo zmarłnastępny członek rodziny, powtarzano tę procedurę od początku.To coś jak zabawa w komórki do wynajęcia dla zmarłych.- Fajnie.Rozejrzałam się po małej przestrzeni, zauważając, że starsze skrzynki są popękane i zbutwiałe, a ze środka wyzierają kości.Serce załomotało mi w piersi, bo cholernie zależało mi na tym, żeby nie wdychać w płuca zapachu rozkładających się zwłok.- Która z nich to Alice?Sebastian przeszedł na tył grobowca.To, co wzięłam za długą marmurową ławkę, okazało się kamienną trumną ustawionąpod ścianą.Nad nią, we wgłębieniu wyrzezbionym w marmurowej ścianie, dostrzegłam wypaloną do polowy starą świecę.- Przed chwilą powiedziałeś, że przekładali kości do skrzynek.- Wszystkie, oprócz tych.Pamiętasz legendę, którą opowiedział woznica.o dwóch topielcach w rzece? To tylko bajeczka.-Ustawił świeczkę na półce w ścianie, a potem ukląkł przy grobie.- Pomóż mi popchnąć.Zajął miejsce przy jednym rogu, a ja przykucnęłam przy drugim i położyłam dłonie na szorstkiej pokrywie z marmuru.- Dobra, więc jak brzmi prawdziwa historia?64 - Alice Cromley zginęła z ręki kochanka.Zbrodnia namiętności.Nikt nie wie, co dokładnie się stało, ale na pewno nie wylą-dowała w rzece.Umierając, poinstruowała go, jak spreparować ciało.To był jakiś rytuał wudu.Zrobił, co kazała, bo bał się klątwyi dlatego, że jak twierdzą niektórzy, naprawdę ją kochał.Gotowa?Pokiwałam głową, wiedząc, że za chwilę będę musiała zaczerpnąć tchu.Moje serce i płuca już ledwie zipały.Zacisnęłam zęby,spojrzałam na kamienną płytę i w końcu wzięłam głęboki oddech, dochodząc do wniosku, że lepiej to zrobić teraz, niż kiedytrumna zostanie otwarta i powietrze wypełni się.Alice Cromley.Zanim zdołaliśmy przesunąć jeden róg marmurowej pokrywy, byliśmy już porządnie spoceni.Następnie poszliśmy na drugikoniec i zrobiliśmy to samo, otwierając trumnę prawie do połowy.Sebastian odsunął się i usiadł.Pot zrosił mu czoło tuż przy linii włosów.- To powinno wystarczyć.Otarł twarz przedramieniem, a potem wstał i sięgnął po świecę.Z ponurą miną spuścił wzrok na trumnę.Uklękłam i moje oczy znalazły się wystarczająco wysoko, żeby spojrzeć nad krawędzią trumny i zerknąć na miejsce spoczynkuniesławnej Alice Cromley.Wydalam z siebie zduszony okrzyk.Zatrzepotałam obiema rękami, szukając jakiegoś oparcia, które uchroni mnie przed ru-nięciem do tyłu.Chwyciłam krawędz szorstkiej trumny.W środku leżała bardzo piękna Kreolka w idealnym stanie.Alice Cromley.Jej suknia była w strzępach, ale skóra i włosy wyglądały tak, jakby włożono ją do tej trumny zaledwie parę godzin temu.- To niemożliwe - szepnęłam.Słysząc śmiech, odwróciłam się od tej makabrycznej sceny i zobaczyłam szeroko uśmiechniętego Sebastiana z uniesionączarną brwią.- Po tym wszystkim, co widziałaś? Wampiry.Bogini.Harpia.- Tak.One wszystkie nadal wydają mi się niemożliwe.Podobnie jak to.Zmiech Sebastiana zupełnie nie pasował do sytuacji.- Nie w Nowym 2.Tutaj wszystko jest możliwe.- Nawet pokonanie greckiej bogini? Sebastian otworzył torbę.- Powinniśmy się pospieszyć.Musimy zdążyć, zanim wzejdzie słońce.Wyciągnął sekator.- Jezu.- W żołądku poczułam napięcie, które w mgnieniu oka przeszło w mdłości.- Domyślam się, że to ja będę czynił honory.Najwidoczniej niczego innego się nie spodziewał, bo od razuodwrócił się w stronę trumny.Pochylił się i uniósł bosą stopę Alice Cromley.Zauważyłam, że brakuje jej małego palca.Cholera.Cholera.Cholera.Odwróciłam wzrok i skrzywiłam się.Trzask kości w sekatorze odbił się echem od marmurowych ścian.Miałam wrażenie, żelada chwila obudzą się umarli.I będą wściekli, bo zbezcześciliśmy zwłoki jednej z nich.Prawie rzuciłam się do ucieczki.- Szybko - szepnął Sebastian.Usiadł, opierając się plecami o sarkofag, a następnie wyjął z torby mozdzierz i tłuczek, obrał mały palec ze skóry, osuszyłkość i wrzucił ją do mozdzierza.Zaczął ją ucierać na proch.Zerknął na mnie.Stałam i nie byłam w stanie się poruszyć.- Chceszsię dowiedzieć czy nie?Przełknęłam ślinę, zduszając paniczny strach.W mojej krwi pędziło tyle adrenaliny, że nie czułam nóg.Każda komórka ciałakrzyczała: uciekaj! Uciekaj jak najdalej od tej mrocznej, koszmarnej sceny i nie odwracaj się za siebie, zapomnij o niej na zawsze.Zamiast tego usiadłam jednak sztywno na podłodze i patrzyłam, jak Sebastian uciera malutką kość na proch.Gdzieś w głębi serca wiedziałam, że zawartość mozdzierza ma wylądować w moim ciele.Ale nie myślałam o tym.Po prostupatrzyłam i pozwalałam, żeby głowę wypełniła mi pustka.Rozdział siedemnastyKILKA DAUGICH MINUT P�yNIEJ Sebastian postukał tłuczkiem o brzeg mozdzierza, strzepując do środka drobinki kościanegopyłu.65 - Wyciągnij rękę.Zacisnęłam zęby.Nie poruszyłam się.Nie byłam w stanie.Spojrzałam w szare oczy Sebastiana.Były ciemne i nieodgad-nione.Drgnął mięsień w jego szczęce.Tylko raz, ale i tak to zauważyłam.Potem Sebastian sięgnął w moją stronę, chwycił mnie za rękę iwysypał mi na dłoń zawartość mozdzierza.- Ja też byłem przerażony - powiedział cicho.- Ale w razie potrzeby zrobiłbym to jeszcze raz.To tylko kość.Pył.Nie ma smaku.Jakbyś wdychała sproszkowany kamień.- Sproszkowany kamień - powtórzyłam.Sproszkowany kamień.Z tym sobie poradzę.Jestem silna.Poradzę sobie ze wszystkim.Tak, ze wszystkim.Skupiłam się na małej kupce pyłu w przymkniętej dłoni.Sproszkowany kamień.Zbliżyłam ją do nosa, czując, jak serce wali mio żebra, pochyliłam się, a potem wciągnęłam.Pył przemknął przez nos i uderzył w tylną ścianę gardła, ziarnisty i.podobny do sproszkowanego kamienia, tak jakpowiedział Sebastian.Zatkało mnie.Był zbyt suchy jak na i tak już wyschnięte gardło.Nie mogłam przełknąć śliny.Pył zbił sięw grudki.%7łołądek niebezpiecznie się zakolysał, dając gardłu sygnał do wymiotów.Dokładnie w tej chwili obraz przed oczamizakołysał się i po moim ciele przeszły ciarki, które ślizgały się pod skórą jak błyskawica.Grobowiec przekrzywił się i osunął na bok jak karnawałowa beczka śmiechu.Uderzyłam policzkiem o podłogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.