[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nawet steki odSparksa nie mogą się z nim równać.- Selma przyrządza mięso znacznie lepiej niż wszystkie restauracje z Manhattanu - odparł z dumągospodarz.Wskazał ręką szklane drzwi wychodzące na patio, które ciągnęło się przez całą długośćdomu na jego tyłach, i zapytał: - Pozwolisz, że ci go pokażę?- Z przyjemnością.Wyszli na dwór, owionął ich nocny chłód.Tu, w New Jersey, powietrze było wyraznie zimniejszeniż w mieście.Znajdowali się zaledwie kilka kilometrów na wschód od Uniwersytetu Princeton, naktórym Gillette studiował.- To tamten.- Jose wskazał stojący na wprost tylnego podwórza sąsiedni dom z jaskrawooświetlonymi oknami.-Właściciel jest wykładowcą na uniwersytecie.- Kiedy wystawił go na sprzedaż?- Wczoraj.- Jakiej ceny żąda?- Czterystu siedemdziesięciu tysięcy.- W poniedziałek rano zaproponuj mu pięćset - polecił Gillette.- Niech sam się jutro przekona,jakie napłyną oferty, zanim się z nim skontaktujesz.Zrozumiałeś?- Si.- Twój brat nadal mieszka w Bronksie?- Si.- Ile ma dzieci?- Troje.- Wystarczy mu tamten dom?- Będzie dla niego jak pałac, Christianie.Alex mieszka w ciasnym dwupokojowym mieszkaniu nadsklepem spożywczym, więc dzieli je z masą cucurachas.- Zadzwoń do niego jeszcze dzisiaj i powiedz, że się zgodziliśmy.Przekaż również, żeby zostawiłwszystko w tamtym mieszkaniu.Tu urządzimy go całkiem od nowa, sprawimy nowe meble iubrania.Tak samo, jak urządziliśmy ciebie.- To dobrze.Cucurachas mają brzydki zwyczaj przenoszenia się razem z ludzmi.- A co z innymi sąsiadami? - zapytał, wodząc wzrokiem po ledwie widocznych w ciemnościzarysach dachów.- Jak cię tu traktują?- Jakoś tolerują.- Kutasy - mruknął pod nosem Gillette.- Wcale nie oczekiwałem po tutejszych mieszkańcach, że przyjmą nas z otwartymi ramionami,Christianie.To przecież sami profesjonaliści.I sami gringos.Pewnie żaden z nich się niespodziewał, że kupując tutaj dom, zastanie w sąsiedztwie portorykańskiego robotnika z siódemkądzieci.- Jose jeszcze raz wskazał na tylne podwórze.- Ciekaw jestem, jak zareagują, gdy zjawi sięjeszcze mój brat.- Gdyby spotkało was coś złego, daj mi znać.- Umiem się zatroszczyć o siebie.Gillette spojrzał na niego.- W to nie wątpię.- Pewnie tylko dlatego nic się do tej pory nie stało.Wiele ludzi boi się tego, jak dobrze potrafię sięzatroszczyć o siebie i swoją rodzinę i jak daleko mógłbym się posunąć.- Jose zakręcił palcemmłynka nad uchem.- No, wiesz.Loco.Gillette pochylił się i oparł łokciami o poręcz werandy.- Naprawdę zabiłeś człowieka?- Si.- Jak?- Poderżnąłem mu gardło.- Dlaczego?- Bo on próbował poderżnąć mnie.Chciał być nowym ojcem dla dzieci Selmy.- Ile miałeś wtedy lat?- Siedemnaście.- Jezu.- mruknął Gillette.On w tym wieku surfował na plażach Santa Monica i kręcił się pocałych dniach na Rodeo Drive.- Christianie?- Słucham.- Dlaczego robisz tak dużo dla mnie i mojej rodziny?Wziął głęboki oddech i zapatrzył się na dom, który właśnie postanowił kupić dla brata Jose'ego.I wtym wypadku zadecydował konflikt.Jak zawsze.Mason siedział z twarzą ukrytą w dłoniach.Jeszcze tydzień temu był pewny, że zostanie prezesemEverestu.l)onovan wiele razy mu to obiecywał.I oto teraz nie tylko został wyrzucony z zarządufirmy, ale w dodatku stał się uboższy o pięćdziesiąt dziewięć milionów dolarów.- Już po mnie - mruknął, próbując pohamować łzy cisnące się do oczu.W półmroku wypełniającym jego apartament na Manhattanie z trudem przełknął ślinę i sięgnął poleżący na stoliku do kawy pistolet kalibru 9,65 milimetra.Odbezpieczył go, wprowadził nabój do komory, przytknął sobie lufę do skroni i położył palec naspuście.Kiedy wrócili z werandy i weszli do kuchni, Jose Junior i Ruben robili właśnie kolejne okrążeniewokół stołu.Gilette z szerokim uśmiechem odprowadził ich wzrokiem, gdy pognali pędem dosaloniku.Zaraz jednak spoważniał i aż wytrzeszczył oczy ze zdumienia.Młoda kobieta, którą dwaurwisy minęły w przelocie, była olśniewająco ładna.Uznał szybko, że jest najpiękniejszą istotą,jaką kiedykolwiek widział.Selma aż przygryzła dolną wargę, próbując zamaskować pobłażliwy uśmiech.Gillette dostrzegł jednak jej minę i pojął błyskawicznie, że został sprytnie wmanewrowany.Ale nicgo to nie obchodziło.Dziewczyna była zbyt piękna, żeby się przejmować takimi drobiazgami.- Chris, przedstawiam ci Isabelle, moją młodszą siostrę.Przyjechała do nas w odwiedziny z SanJuan.Mimo ciasno zapiętej grubej puchowej kurtki lodowaty dreszcz przeszywał mężczyznę idącegoostrożnie po zmarzniętej ziemi w kierunku ledwie majaczącego przed nim zarysu specjalnieprzystosowanego forda explorera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]