[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podniosłam oczy i przez łzy zobaczyłam rozmazany szkarłat, tak świecący, jak wysadzany rubinami.- Co się stało? - spytała Gabriella.Kiedy odzyskałam ostrość widzenia, wysadzany kamieniami szkarłat przeobraził się w satynową suknię ciętą ze skosu,bez ramion, tak pięknie opływającą ciało przyjaciółki, że wpatrywałam się w nią jak urzeczona.Moje oszołomieniezirytowało Gabriellę.Usiadła na krześle naprzeciwko mnie, wyszywaną koralikami torebkę rzuciła na podłogę.Miałanaszyjnik ze szlifowanych kamieni i długie, czarne rękawiczki do łokci, które zakrywały bandaż na przedramieniu.WAteneum było zimno, ale Gabriella zdawała się nie zważać na chłód - ja drżałam, a jej cienka suknia bez rękawów i cielistepończochy emanowały ciepłem.- Mów, Celestine - powiedziała Gabriella.- Co się stało? Jesteś chora?- Nic mi nie jest - odparłam, usiłując wziąć się w garść.Nie przywykłam do takiego odpytywania.W ostatnich kilkutygodniach w ogóle mnie nie zauważała.Próbując odwrócić od siebie uwagę, spytałam:- Idziesz dokądś?- Na przyjęcie - odpowiedziała, nie patrząc mi w oczy, co było jasnym sygnałem, że spotka się z kochankiem.- Jakie?- To nie ma nic wspólnego z naszą nauką i nie powinno cię interesować - ucięła.- Powiedz lepiej, co tu robisz.I czymsię tak przejęłaś.- Szukałam tekstu.- Którego?- Chciałam znalezć jakąś pomoc do wykresów geologicznych - skłamałam, wiedząc, że wcale nie brzmi toprzekonująco.Gabriella spojrzała na książki, które leżały otwarte na stole.Wszystkie były napisane przez doktora Valkę, toteż beztrudu domyśliła się, po co tu przyszłam.- Dziennik Cłematisa nie został rozpowszechniony.- To już wiem.- Pożałowałam, że nie schowałam książek z powrotem do skrzyń.- Chyba nie sądziłaś, że trzymają go na wierzchu.- Więc gdzie jest? - Moja niecierpliwość rosła z każdą chwilą.-W gabinecie Seraphiny? W krypcie?- Relacja Cłematisa z pierwszej wyprawy zawiera bardzo ważne informacje.- Gabriella uśmiechała się z wyższością,świadoma, że ma nade mną przewagę.- Tylko nieliczni wiedzą, gdzie jest.- Czytałaś ją? - wypaliłam bez zastanowienia.Zaślepiła mnie zazdrość o dostęp do zakazanych tekstów.- Jak to jest, żety ją czytałaś, chociaż masz naukę w nosie, a ja wypruwam z siebie flaki i nie wiem nawet, gdzie jest?76Natychmiast pożałowałam swoich słów.Cisza, która nastąpiła, była czymś w rodzaju niezręcznego rozejmu, ale towłaśnie on miał mi umożliwić dalszą pracę.Gabriella wstała, sięgnęła po torebkę i nienaturalnie spokojnym głosem powiedziała:- Wydaje ci się, że rozumiesz to, co widziałaś, ale wbrew pozorom to dużo bardziej skomplikowane.- Moim zdaniem raczej oczywiste.Zaangażowałaś się w związek ze starszym mężczyzną - odpowiedziałam.-Podejrzewam, że doktor Seraphina też o tym wie.Przez chwilę myślałam, że Gabriella odwróci się i wyjdzie - zwykle tak robiła, kiedy czuła się przyparta do muru.Ajednak stała przede mną prowokująco.- Na twoim miejscu nie poruszałabym tego tematu ani z doktor Seraphina, ani z kimkolwiek innym.Odzyskawszy grunt pod nogami, spytałam:- A to czemu?- Bo jeśli ktokolwiek dowie się o twoich domysłach, to wszystkim nam stanie się straszliwa krzywda.Nie do końca rozumiałam znaczenie tej grozby, niemniej gwałtowność tonu Gabrielli i autentyczne przerażenie w jejoczach zupełnie mnie zmroziły.Znalazłyśmy się w impasie, żadna z nas nie wiedziała, co robić.Wreszcie Gabriella przerwała ciszę:- Można zdobyć relację Cłematisa.Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać.- Myślałam, że nie została opublikowana.- Bo nie została potwierdziła Gabriella. Nie powinnam ci pomagać, tym bardziej że zupełnie nie leży to w moiminteresie.Ale coś mi się wydaje, że i ty chcesz mi pomóc.Przyjrzałam jej się, próbując odgadnąć, o co jej chodzi.- Mam dla ciebie pewną propozycję - powiedziała, wyprowadzając mnie z Ateneum w ciemny szkolny korytarz.-Powiem ci, gdzie znalezć tekst, a ty odpłacisz mi milczeniem.Ani słowem nie wspomnisz Seraphinie o mnie i o swoichdomysłach.Nikogo nie będziesz informowała o tym, kiedy wychodzę z domu i kiedy wracam.Dziś wychodzę na dłużej.Gdyby ktoś mnie szukał, powiesz, że nie masz pojęcia, gdzie jestem.- Każesz mi okłamywać nauczycieli.- Nie.Proszę cię tylko o milczenie.- Ale czemu? Po co to robisz?Po twarzy Gabrielli przemknął cień znużenia, ledwie dostrzegalne mgnienie rozpaczy, które obudziło we mnie nadzieję,że za chwilę się przede mną otworzy i wszystko wyzna, ale ta nadzieja ulotniła się w jednej chwili.- Nie mam czasu - powiedziała niecierpliwie.- Zgadzasz się, czy nie? Nie odezwałam się słowem.Gabriella doskonalewiedziała, że zrobięwszystko, byleby tylko przeczytać tłumaczenie.Zredniowieczne skrzydło szkoły oświetlały nagie żarówki.Gabriella szła szybko, buty na koturnach odmierzałynierówny rytm jej kroków.Kiedy raptownie przystanęła, wpadłam na nią, zdyszana.Moja niezgrabność wyraznie ją poirytowała, ale nie odezwała się słowem.Podeszła do drzwi, jakich w budynku byłysetki, o tych samych wymiarach i kolorze, bez tabliczek z numerami, bez nazw pomieszczeń.- Chodz - powiedziała, wpatrując się w łuk z wapiennych bloków ponad drzwiami.- Jesteś wyższa, może tydosięgniesz zwornika.Wyciągnęłam rękę i dotknęłam ziarnistego kamienia.Ku mojemu zdziwieniu poruszył się pod naciskiem palców,zachybotał i wysunął z miejsca, odsłaniając kawałek wolnej przestrzeni.Gabriella kazała mi tam sięgnąć i wyjąć zimnymetalowy przedmiot przypominający nóż do listów.- To klucz - stwierdziłam zdumiona.- Skąd wiedziałaś, że tu jest?- Otworzysz nim drzwi do podziemnego magazynu - wyjaśniła Gabriella i poprosiła, żebym wsunęła cegłę zpowrotem.- Za tymi drzwiami są schody.Potem będą kolejne drzwi.Otworzysz je tym samym kluczem.SprawozdanieCłematisa znajdziesz w prywatnej kwaterze Valków.Próbowałam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek słyszałam o takim miejscu, ale raczej nie.Oczywiście ukrycie skarbóww bezpiecznym miejscu wydawało się sensowne, a poza tym wreszcie dowiedziałam się, gdzie przechowywano księgi zczytelni.Chciałam dopytać o szczegóły, ale Gabriella uniosła rękę, ucinając wszelkie pytania.- Nie mam czasu, już i tak jestem spózniona.Nie mogę cię zaprowadzić.Ciekawość podpowie ci, gdzie znalezć to, czegoszukasz.Jak skończysz, odłóż klucz na miejsce i nikomu ani słowa.Odwróciła się i pospieszyła korytarzem, czerwona, satynowa suknia połyskiwała w słabym świetle.Chciałam zawołać,żeby wróciła, zaprowadziła mnie do podziemnej krypty, ale już jej nie było.Została tylko ledwie wyczuwalna nutaperfum.Zgodnie z instrukcjami Gabrielli otworzyłam drzwi i zajrzałam w ciemność.Na haku nad schodami wisiała okopconalampa naftowa.Zapaliłam knot i wyciągnęłam lampę przed siebie.Grubo ciosane kamienne schody opadały pod ostrymkątem.Każdy romb schodka pokrywał mech, było potwornie ślisko.Powietrze było wilgotne i przesycone zapachem77pleśni, toteż zdawało mi się, że schodzę krok po kroku do piwnicy pod kamiennym domem moich rodziców, doprzepastnego, podziemnego bunkra wypełnionego po brzegi tysiącami butelek dojrzewającego wina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]