[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hamburger nie mógł być surowy.Wszystkie hamburgery są umnie dobrze wypieczone.To podstawowa zasada.- Ludzie, wy naprawdę zaczynacie mnie wkurzać - warknął Kim.- Mówię ci, że hamburger był surowy.Widziałem to na własne oczy.Byłem tu z moją córką.- Ale ja wszystkie smażę tak samo - powiedział Paul.Wskazał swoją łopatką na przypiekające się naruszcie kotleciki.Kim chwycił jeden z kilku przygotowanych hamburgerów, które Paul położył na półce nad rusztem, tak abyRoger umieścił je na tackach z zamówionymi posiłkami.Kim bezceremonialnie przełamał hamburgera napół i przyjrzał się wnętrzu kotlecika.Było starannie dopieczone.Powtórzył to jeszcze trzy razy,przełamane hamburgery odrzucał z powrotem na talerzyki.- Widzi pan - odezwał się Roger.- Wszystkie są usmażone jak trzeba.Teraz, jeśli wyjdzie pan z kuchni,będziemy mogli porozmawiać sobie spokojniej.- Przypiekamy je nawet w wyższej temperaturze niż ta, którą zaleca Organizacja %7ływności i Lekarstw -wyjaśnił Paul.- Skąd wiecie, jaka temperatura jest wewnątrz? - zapytał Kim.- Mamy specjalny termometr z pięcioma zębami - odparł Roger.- Mierzymy temperaturę na chybił trafił,parę razy dziennie, i zawsze jest taka sama: prawie osiemdziesiąt stopni Celsjusza.Paul odłożył łopatkę i otworzył blaszaną szufladę pod rusztem.Wyjął stamtąd termometr i pokazał goKimowi.Kim zlekceważył go.Wziął kolejnego hamburgera i złamał go.Był równie dobrze usmażony jakpoprzednie.- Gdzie trzymacie mięso przed przyrządzeniem?Paul odwrócił się i otworzył lodówkę.Kim pochylił się i zajrzał do środka.Domyślał się, że patrzy jedyniena część zapasu mięsa.- A gdzie reszta?- W chłodni - rzekł Paul.- Pokażcie mi!Paul spojrzał na Rogera.- Nie ma mowy - odezwał się Roger.- Wstęp do chłodni jest wzbroniony osobom nie upoważnionym.Kim oburącz pchnął Paula w piersi, tak że tamten się zachwiał.Paul odwrócił się i skierował się w stronęzaplecza.Kim ruszył za nim.- Zabraniam panu - powiedział Roger.Dogonił Kima i pociągnął go za ramię.- Tylko pracownikom wolnowchodzić do chłodni.Kim spróbował strząsnąć rękę Rogera, ale ten nadal go trzymał.Rozzłoszczony Kim zdzielił kierownika naodlew w twarz ze znacznie większą siłą, niż zamierzał.Głowa Rogera odskoczyła, a kierownik z rozciętągórną wargą ponownie upadł na podłogę.Nie spojrzawszy nawet na niego, Kim poszedł za Paulem, który właśnie otwierał drzwi chłodni.Weszli dośrodka.Bojąc się siły Kima i jego impulsywności, Paul trzymał się od niego z dala.Popatrzył na swojegokierownika, który siedział teraz na gumowej wycieraczce kuchennej i dotykał ręką krwawiącej wargi.Niepewny, co ma robić, Paul wszedł za Kimem do chłodni.Kim oglądał kartony ustawione po lewej stronie.Tylko pierwszy z nich był otwarty.Napis na naklejcegłosił: Mercer meats, kotleciki hamburgerowe z chudego mięsa, waga: 0,1 funta, partia 2, seria 1-15, dataprodukcji: 29 grudnia, spożyć przed: 29 marca.- Czy hamburger podany w zeszły piątek wieczorem mógł pochodzić z tego kartonu? - spytał Kim.Paul wzruszył ramionami.- Pewnie tak, albo z innego.Kim wszedł głębiej do chłodni i zobaczył inny, również otwarty karton, wciśnięty między zamknięte pudła.Kim otworzył go i zajrzał do środka.Stwierdził, że opakowanie na jednym z pudełek wewnątrz jestrozerwane.- Dlaczego ten karton jest otwarty? - zapytał.- Przez pomyłkę - odparł Paul.- Zużywamy najpierw starsze zapasy, dzięki czemu nie musimy się martwićo termin przydatności do spożycia.Kim przyjrzał się naklejce widniejącej na kartonie.Była podobna do poprzedniej, ale różniła się datąprodukcji."12 stycznia" zamiast "29 grudnia".- Czy hamburger z ubiegłego piątku mógł pochodzić stąd? - spytał Kim.- Możliwe - odrzekł Paul.- Nie pamiętam, kiedy ten karton został omyłkowo otwarty.Kim wyjął z kieszeni swojego białego kitla długopis i kawałek papieru.Spisał dane z naklejek obuotwartych kartonów.Potem wyjął po jednym kotleciku z każdego z nich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]