[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba tak.A przy okazji - rano wyglądasz bardzo pięknie.- Dziękuję.- Pójdę po aparat - oświadczył, wyskakując z łóżka.- Mówiłam ci, Jake, żadnych zdjęć.- Dlaczego?- Ponieważ zawsze wychodzę na nich tragicznie - odparła, lekko marszcząc nos.- Nie mogłabyś wyglądać tragicznie, nawet gdybyś bardzo się starała.- Dlaczego jesteś dla mnie taki miły, co?- Dziś są twoje urodziny - powiedział, wciągając spodnie.- Skąd wiesz?- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Madison.- Doskonale! Mów mi, że jestem stara i zniszczona! Nie oszczędzaj mnie!- Ile właściwie masz lat? - zapytał, siadając na brzegu łóżka.- Nie powiem ci.- Bądz dzielna, powiedz.- Trzydzieści - wyznała niechętnie.- Trzydzieści! Przecież to nic!- Dla ciebie nic, ale dla kobiety trzydziestka to kamień milowy.- Mówisz tak, jakbyś była własną babcią.Madonna skończyła czterdziestkę, podobnie jak SharonStone, a obie wyglądają po prostu wspaniale.Czym się martwisz, kobieto?- Skąd wiesz, ile lat mają Madonna i Sharon Stone?- Robiłem dla Newsweeka" reportaż o czterdziestoparoletnich kobietach.- Sama nie wiem, co myśleć o swoim wieku, Jake.Co takiego osiągnęłam? Mogłabym zacząćwmawiać sobie, że piszę książkę, ale przecież nigdy nie mam czasu, żeby usiąść i porządnie się doniej zabrać.- Ale wreszcie na pewno znajdziesz czas - rzekł, próbując poprawić jej nastrój.- Raczej nie.- Westchnęła.- Nie przy obecnym tempie mo jego życia.Ciągle jestem zajęta, biegam zmiejsca na miejsce, przeprowadzam wywiady z ludzmi, z którymi wcale nie mam ochoty rozmawiać.-Przerwała.- Boże, mówię zupełnie jak Natalie.- To znaczy?- Natalie bez przerwy narzeka, że musi robić wywiady ze sławnymi ludzmi.- Więc zajmij się czymś innym, czymś, co rzeczywiście lubisz robić.- Aatwo powiedzieć, ale z czego mam się utrzymać?- Poradzisz sobie.Ja jakoś żyję.- Na pewno nie szalejesz z radości, fotografując Antonio Panterę" Lopeza.Robisz to dla pieniędzy,prawda? Po to, żeby pózniej chociaż przez pewien czas móc zająć się tymf co cię naprawdę kręci.- To prawda - przyznał.- W ten sposób mogę powiedzieć życiu: Odpieprz się, przynajmniej natrochę".- Też bym tak chciała.- Hmmm.Skoro poruszyliśmy temat pieprzenia.,.- Tak? - zapytała z uśmiechem.Przechylił się przez łóżko i chwycił ją w ramiona.- Chodz tu, kobieto - mruknął.Madison westchnęła ciężko.- Jesteś nienasycony.- Tylko przy tobie.* * *Joel Blaine krążył po kasynie jak wygłodzone dzikie zwierzę.Nie spał całą noc.Jak mógłby zasnąć?Po pierwsze, Leon wygrał grubą forsę, co bardzo wkurzyło Joela.Potem stary wręczył zwitekbanknotów Carrie, która zapiszczała niczym podniecona nastolatka, zupełnie jakby nigdy nie widziałatakiej sumy, a następnie pobiegła do swojego apartamentu, aby spędzić noc z Eduardo.I oczywiściezostawiła Joela samego.W chwilę pózniej Joel spotkał kumpli z Nowego Jorku i razem pojechali taksówką do najlepszegoklubu ze striptizerkami w Las Vegas.Przez dwie godziny siedzieli, przyglądając się, jak dziewczyny zsilikonowymi cyckami i sztucznymi uśmiechami tańczą i rozbierają się.Dziwki.Wszystkie były dziwkami.Gdyby było inaczej, jak mogłyby to robić? Jasne, każda z nichgotowa była wyrecytować wzruszającą historyjkę o czekającym w domu małym dziecku, umierającejmatce lub kimś innym, kogo muszą utrzymywać i wspierać.Tylko dlaczego nie możesz zarabiać tychpieniędzy jako kasjerka w supermarkecie, suko?Joel dał wszystkim striptizerkom duże napiwki.Musiał to zrobić, był przecież Joelem Blaine i niechciał, aby ktokolwiek oskarżał go o skąpstwo.Z klubu wrócił do kasyna, gdzie spędził następne trzy godziny.Przegrał, i to niemało.Pózniej poszedłdo swojego pokoju i przez chwilę zastanawiał się, czy nie zamówić dziwki, ale szybko zrezygnował ztego pomysłu.Zszedł do kasyna i znowu stracił mnóstwo pieniędzy.Teraz był zmęczony i zniechęcony, a także wściekły, bo nie dość, że przegrał kupę forsy, to jeszczezarwał noc.Podszedł do stołu z ruletką, postawił ostatnie kilkaset dolarów na trzydzieści pięć i ku swemuzdumieniu wreszcie wygrał.Nie do wiary, kurwa, pomyślał.Czyżby pech przestał mnie prześladować?Zgarnął wygraną i postanowił zadzwonić do Carrie.Nie ulegało wątpliwości, że ją obudził.- O co chodzi? - zapytała zaspanym głosem.- Wstałaś już?Ziewnęła rozpaczliwie.- Jeszcze nie.- Szkoda, bo mogliśmy zjeść śniadanie ze Scorsesem.- Dlaczego nie możemy zrobić tego za chwilę?- Bo zaraz ma jakieś ważne spotkanie.Będziemy musieli złapać go pózniej.Jak ci minęła noc?- W porządku - odparła, znowu ziewając.- Czy ktoś powiedział ci już, że jesteś lubieżną staruchą?- Nie - warknęła.- I nie wydaje mi się, abym musiała to usłyszeć z twoich ust, Joel.- Marika jest na ciebie strasznie wkurwiona.- Dlaczego?- Ponieważ mój stary kleił się do ciebie przez cały dzień.Dobrze, że nie sypiamy ze sobą, bo wtedy jateż byłbym wkurwiony.- Co mogę poradzić, że twój ojciec uważa mnie za bardzo pociągającą? Chyba wiesz, że nie jest w tejopinii odosobniony.- Jasne, wiem, ale lepiej nie zaczynaj z tą azjatycką cipą, bo wyjdzie ci to bokiem.- Trzęsę się ze strachu - powiedziała ironicznie.- Nieważne - mruknął.- Ubierz się i zjedz ze mną śniadanie.- Dlaczego miałabym zrobić coś tak głupiego?- Boże kochany! - wybuchnął.- Czy o wszystko trzeba się z tobą wykłócać?- Wygląda na to, że wyzwalasz we mnie najgorsze instynkty, Joel.- Powinniśmy porozmawiać o spotkaniu ze Scorsese, bo jak na razie twoja kariera filmowa utknęła namartwym punkcie.Jak długo jeszcze będziesz modelką? Twoja przyszłość to film, już ci o tymmówiłem.Za pół godziny czekam na ciebie w kawiarni.- Jesteś strasznie apodyktyczny.- To część mojego uroku.- Jakiego uroku, na miłość boską?!* * *Jamie otworzyła oczy i jęknęła.Miała strasznego kaca, do czego nie była przyzwyczajona.W głowiejej dudniło, w ustach czuła taki niesmak, jakby już od pewnego czasu trzymała tam zdechłego szczura,a każda kosteczka bolała ją rozpaczliwie.O, Boże, co zrobiłam ubiegłej nocy, pomyślała.Jakie znowu szaleństwo popełniłam?I wtedy wszystko sobie przypomniała.Nic nie zrobiła, na szczęście.Dzięki Bogu, że Kris Phoenbc miałdziewczynę, bo tylko dlatego nie udało jej się popełnić błędu o paskudnych konsekwencjach.Wstała i poszła do łazienki, skąd prawie natychmiast wyrwał ją dzwonek telefonu.- Halo? - odezwała się ostrożnie.- Witaj, skarbie.Tego akcentu nie byłaby w stanie pomylić z żadnym innym.- Kris?- Ten sam.- Och.Witaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]