[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili znów usÅ‚yszaÅ‚:- Hej, Walter, wolaÅ‚bym ciÄ™ nie zwiÄ…zywać, bo pewnie by ci siÄ™ tutaj podobaÅ‚o.PowinieneÅ› to zobaczyć z góry.ZaÅ‚ożę siÄ™, że niejedno przeżyÅ‚eÅ› na wodzie, co? - Znowutrzask radia, a potem klik, klik.Walter pomyÅ›laÅ‚, że poÅ‚Ä…czenie nawaliÅ‚o.Zaraz jednak JoedodaÅ‚: - MogÅ‚em ciÄ™ stracić.Te radia wymagajÄ… unowoczeÅ›nienia.- Walter przeczekaÅ‚kolejnÄ… falÄ™.Aódz unosiÅ‚a siÄ™, po czym znów opadaÅ‚a.Worek przeturlaÅ‚ siÄ™ na jednÄ…, a potemna drugÄ… stronÄ™, uderzajÄ…c w Å›cianÄ™, ale Walter utrzymaÅ‚ siÄ™ na miejscu.- Jednego nauczyÅ‚emsiÄ™ od mojego ojca.Nie wolno odkÅ‚adać przyjemnoÅ›ci na pózniej.Trzeba brać, co siÄ™ da ikiedy siÄ™ da.Po wszystkich tych latach, kiedy mój ojciec chorowaÅ‚, a marynarka mu niepomogÅ‚a.cóż, powiedzmy, że wyrównujÄ™ rachunki.- NastÄ™pna gwaÅ‚towna fala.- I wiesz co,Walter? NauczyÅ‚em siÄ™ lubić huragany.Trzeba tylko umieć je wykorzystać.- PomyÅ›laÅ‚, żeJoe mówi o tych szalejÄ…cych falach.Wielbiciel ekstremalnych doznaÅ„.Nie przyszÅ‚o mu dogÅ‚owy, o co naprawdÄ™ chodzi, dopóki nie zobaczyÅ‚, że worek siÄ™ poruszyÅ‚ i zamekbÅ‚yskawiczny zaczÄ…Å‚ siÄ™ rozsuwać.- Tak, tego lata huragany okazaÅ‚y siÄ™ dla mnie dojnÄ…krowÄ….Bo wiesz co? Po huraganach ludzie zawsze znikajÄ…, rozpÅ‚ywajÄ… siÄ™ w niebycie.Nie,nie w niebycie.Zaginiona osoba staje siÄ™ dawcÄ….Wiesz, ile jest warte jedno ludzkie ciaÅ‚o?GÅ‚owa pÄ™kaÅ‚a Walterowi z bólu.ZamrugaÅ‚, myÅ›lÄ…c, że ma halucynacje.PrzekrÄ™ciÅ‚ siÄ™, żebylepiej widzieć, i wstrzymaÅ‚ oddech, patrzÄ…c, jak z worka wyczoÅ‚guje siÄ™ posiniaczona ipotÅ‚uczona Charlotte Mills.ROZDZIAA PIDZIESITY ÓSMYMaggie wiedziaÅ‚a, że bÄ™dzie potrzebowaÅ‚a wiÄ™cej niż dwie kapsuÅ‚ki sproszkowanegoimbiru, by przez to przejść.Na jakiej podstawie w ogóle pomyÅ›laÅ‚a, że proponowany jejprzez Liz Bailey sposób wydostania siÄ™ z Pensacoli to buÅ‚ka z masÅ‚em? SkÄ…d jej to przyszÅ‚odo gÅ‚owy? Bo nie miaÅ‚a pojÄ™cia, czego siÄ™ spodziewać.Jeszcze wczoraj pytaÅ‚a przecieżCharliego Wurtha, jak grozny może być sztorm.Wszyscy mówili, że znalezli siÄ™ dopiero w strefie peryferycznej huraganu, ale powietrzejuż byÅ‚o tak gÄ™ste, że nie daÅ‚o siÄ™ nim oddychać.Maggie miaÅ‚a wrażenie, jakby Å›wiat siÄ™przechyliÅ‚.Drzewa pochylaÅ‚y siÄ™ na boki.Deszcz laÅ‚ szerokimi zakosami, Å›ciana wodymiotana wiatrem.ParÄ™ osób, które znajdowaÅ‚y siÄ™ na zewnÄ…trz, zataczaÅ‚y siÄ™ z jednej stronyna drugÄ…, zgiÄ™te wpół, żeby nie przewrócić siÄ™ pod naporem wichru.A z wichrem fruwaÅ‚owszystko.Maggie z trudem utrzymywaÅ‚a równowagÄ™, atakowana wodÄ…, masÄ… powietrza idrobinkami piasku.ZdawaÅ‚o jej siÄ™, że skóra nakÅ‚uwana jest jednoczeÅ›nie milionemmaleÅ„kich szpilek.Potem równie nagle, jak to siÄ™ zaczęło, wszystko ucichÅ‚o.PrzysiÄ™gÅ‚aby, że przez warstwyszarych chmur nad gÅ‚owÄ… widzi nawet skrawek bÅ‚Ä™kitnego nieba.Liz, przebrana już wsÅ‚użbowy strój, przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ jej.- Da pani sobie radÄ™?- Tak, jasne - odparÅ‚a Maggie, rozpinajÄ…c odrobinÄ™ lotniczy kombinezon, żeby pokazaćLiz kaburÄ™ pod pachÄ…, a w niej smitha&wessona.- Mam wszystko, co potrzeba, bym czuÅ‚a,że panujÄ™ nad sytuacjÄ… - zażartowaÅ‚a.Liz uÅ›miechnęła siÄ™, ale nie zdoÅ‚aÅ‚a skryć niepokoju.Maggie widziaÅ‚a jednak w jej oczachcoÅ› innego niż chwilÄ™ wczeÅ›niej, kiedy Liz baÅ‚a siÄ™, że jej ojciec znalazÅ‚ siÄ™ w groznejsytuacji.Wtedy to byÅ‚ cieÅ„ paniki, i Maggie miaÅ‚a ochotÄ™ jÄ… wyciszyć.PrawdÄ™ mówiÄ…c, jeżeliWalter Bailey nadal przebywaÅ‚ z Joem Blackiem, niewykluczone, że byÅ‚ wniebezpieczeÅ„stwie, ale w tej chwili nie mogÅ‚y nic na to poradzić.Maggie zauważyÅ‚a, że Liz już siÄ™ przestawiÅ‚a i zaczęła myÅ›leć o pracy.- SkÄ…d u pani taka odwaga? - spytaÅ‚a jÄ… Maggie.Liz znowu siÄ™ uÅ›miechnęła, aż do niej dotarÅ‚o, żeagentka specjalna FBI nie żartuje.- Mój podstawowy instynkt to instynkt przeżycia.Maggie uniosÅ‚a brwi.ChciaÅ‚a to zrozumieć.- Sam fakt, że wsiadam na pokÅ‚ad helikoptera czy opuszczam siÄ™ do wody, wcale nieÅ›wiadczy o odwadze, najwyżej o tym, że jestem trochÄ™ stukniÄ™ta.- ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™ krótko.-Wiem, że pewne rzeczy sÄ… instynktowne - ciÄ…gnęła Liz.- Takie, na które inaczej bym siÄ™ nieodważyÅ‚a, niezależnie od tego, czy ratujesz komuÅ› życie albo stajesz twarzÄ… w twarz zmordercÄ….Ostatecznie obie te sytuacje sprowadzajÄ… siÄ™ do tego, żeby przeżyć.- WzruszyÅ‚aramionami.- Nie mam czasu myÅ›leć o odwadze.ZaÅ‚ożę siÄ™, że pani też nie.- Maggie chciaÅ‚a jÄ… zapytać, jakim cudem jest taka mÄ…dra.ZdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że Lizczeka na jakÄ…Å› odpowiedz, jakiÅ› znak potwierdzenia czy zrozumienia, jednak kiwnęła tylkogÅ‚owÄ….- - Tak czy owak, niech pani nie przejmuje siÄ™ za bardzo tym lotem - dodaÅ‚a Liz.-Prawdopodobnie nie otrzymamy żadnych wezwaÅ„, a i tak szybko każą nam lecieć doJacksonville.Nie pozwolÄ… nam zbyt dÅ‚ugo zostawać w powietrzu.Jak wiatr osiÄ…gnieosiemdziesiÄ…t kilometrów na godzinÄ™, już nas tu nie bÄ™dzie.- Ale Maggie już jej nie sÅ‚uchaÅ‚a.PatrzyÅ‚a przez okno, jak komandor porucznik Wilsoni drugi pilot Ellis wchodzÄ… na pokÅ‚ad Å›migÅ‚owca.Pete Kesnick czekaÅ‚ na nie.W tej chwiliMaggie myÅ›laÅ‚a wyÅ‚Ä…cznie o tym, jak szybko niebo przybraÅ‚o niewyobrażalnie ciemny odcieÅ„szaroÅ›ci.ROZDZIAA PIDZIESITY DZIEWITY- Mój Boże, Charlotte, nic ci nie jest? - Walter nie wierzyÅ‚ wÅ‚asnym oczom.Prawa stronajej drobnej twarzy byÅ‚a jednym wielkim siniakiem.Siwe wÅ‚osy sterczaÅ‚y z koÅ„skiego ogona.DolnÄ… wargÄ™ miaÅ‚a przeciÄ™tÄ…, a w oszalaÅ‚ych oczach malowaÅ‚a siÄ™ panika poÅ‚Ä…czona zszokiem.PatrzyÅ‚a na Waltera, jakby go nie poznawaÅ‚a.WyczoÅ‚gaÅ‚a siÄ™ z worka, ciÄ…gnÄ…cprawÄ… nogÄ™.Kostka tuż nad sportowym butem tak spuchÅ‚a, że skojarzyÅ‚a siÄ™ Walterowi zrosnÄ…cym bochenkiem chleba.- Charlotte - szepnÄ…Å‚, przenoszÄ…c spojrzenie na schody.JoezamilkÅ‚, nie sÅ‚yszeli jego gÅ‚osu przez radio.WczeÅ›niej Walter pragnÄ…Å‚ wierzyć, że Joe nieopuÅ›ci kokpitu.Teraz modliÅ‚ siÄ™, by tego nie zrobiÅ‚.- Charlotte, wiesz, gdzie jesteÅ›my? -spytaÅ‚.Kopnęła na bok worek i w momencie, kiedy łódz znowu siÄ™ przechyliÅ‚a, chwyciÅ‚a mocnoskórzany pas umocowany do podÅ‚ogi.Poza siniakami i spuchniÄ™tÄ… kostkÄ… Walter nie zauważyÅ‚ żadnych zÅ‚amaÅ„ ani krwawienia.SÅ‚yszysz mnie?- spytaÅ‚ cicho.WiedziaÅ‚, jak czuje siÄ™ czÅ‚owiek, który utknie w lukutowarowym.ZamkniÄ™cie w worku dziaÅ‚a pewnie tak samo.MartwiÅ‚ siÄ™, że Charlotte nie dasiÄ™ już pomóc.- SÅ‚yszaÅ‚am każde sÅ‚owo, które ten draÅ„ wypowiedziaÅ‚ od chwili, gdy uderzyÅ‚ mnie wgÅ‚owÄ™.Walter omal nie zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ z ulgi.- Stara, dobra Charlotte.PrzyczoÅ‚gaÅ‚a siÄ™ do niego i zaczęła rozwiÄ…zywać linÄ™ krÄ™pujÄ…cÄ… mu rÄ™ce.Ale Walter jÄ…powstrzymaÅ‚.PokazaÅ‚ brodÄ… do góry.- MogÄ™ zaczekać.Potrafisz obsÅ‚ugiwać takie radio?ROZDZIAA SZEZDZIESITYZnajdowali siÄ™ w powietrzu zaledwie kilka minut, kiedy otrzymali wezwanie o pomoc.LizsÅ‚yszaÅ‚a, jak Wilson rozmawiaÅ‚ ze stanowiskiem dowodzenia, poznajÄ…c szczegóły.ObejrzaÅ‚asiÄ™ na Maggie.Agentka FBI wyglÄ…daÅ‚a nie najgorzej, dopóki wiatr znowu nie nabraÅ‚ siÅ‚y.Zapięła mocno pas bezpieczeÅ„stwa i Å›ciskaÅ‚a skórzany pas przymocowany do Å›cianyÅ›migÅ‚owca.Liz zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że kiedy przebywa siÄ™ w powietrzu, odczucie wiatru i deszczu jestzupeÅ‚nie inne niż na ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]