[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedziałam tylko, w jaki sposób jej królewski małżonekzechce się jej pozbyć.W oddali rozległ się grzmot złowróżbny niczym warczenierozsierdzonego niedzwiedzia i król dał znak, że turniej czas zacząć.Ozwały się werble, rycerze ustawili się naprzeciw siebie.Pierwszypojedynek wygrał Jerzy, drugi Norris, trzeci znów Jerzy.Kiedyustępowali pola następnej parze zawodników, Anna powstała z miejsca ibiła im obu brawo.Król częściej patrzył na nią aniżeli na rycerzybiorących udział w zmaganiach.Nie zwracał uwagi na jątrzącą się ranę,która w rosnącym upale popołudnia zaczęła cuchnąć; odruchowo sięgał pokielich z rozcieńczonym winem, łakocie i wczesne truskawki.Turniejtrwał.Anna z równym podnieceniem przyglądała się wszystkim walkom,próbowała wciągnąć małżonka w rozmowę, on natomiast siedział bezruchu jak sędzia, jak sam Pan Bóg na Sądzie Ostatecznym.Wreszcieostatni pojedynek dobiegł końca, przyszedł czas na wręczanie nagród.Moja siostra wstała i kolejno obdzieliła laurami najlepszych nie wiemnawet kogo, gdyż ani na moment nie odrywałam spojrzenia od posępnejtwarzy Henryka.Gdy ostatni z wyróżnionych ucałował drobną dłońkrólowej, najjaśniejszy pan powstał i ruszył na tyły loży, po drodzekiwając dłonią na Norrisa.Ten, już bez zbroi, lecz wciąż na pożyczonymod króla wierzchowcu, teraz spienionym i spoconym jak nieboskiestworzenie, zakręcił posłusznie, by zaraz opuścić szranki. Dokąd on idzie? spytała Anna rozglądając się nerwowo wokół.Londyński trakt znowu przykuł mój wzrok.Jakże chciałam w tamtejchwili dojrzeć na nim mego męża i syna!.Tymczasem zamiast nichukazał się moim oczom królewski proporzec, za nim wyrosła potężnapostać Henryka na wielkim czarnym ogierze.Obok niego podążał HenryNorris.Kawalkadę zamykało kilku zbrojnych.Zmierzali na zachód, wstronę Londynu. Dokąd mu tak spieszno? dopytywała zdezorientowana Anna.Mówił coś?Odpowiedzi udzieliła jej jak zawsze świetnie poinformowana JaneParker. Jakże to? zdziwiła się obłudnie. To ty nic nie wiesz, najjaśniejszapani? Sekretarz Cromwell przesłuchiwał tego całego Marka Smeatonanocą w swoim domu, a teraz zabrał go do Tower.Jak tylko król się o tymdowiedział, natychmiast wyruszył w drogę.Pewnie ciekawi go, do czegoto przyznał się więzień.Tylko po co mu Henry Norris.?Zaraz po turnieju znów poszukaliśmy schronienia w komnatach Anny.Siedzieliśmy tam we troje niczym zaszczute zwierzęta, mając świadomośćkompletnej porażki. Wyjeżdżam, jak tylko się rozwidni oznajmiłam Annie. Przykro mi, że tak cię zostawiam, ale muszę chronić swoje dzieci. Gdzie Wilhelm? zapytał nagle Jerzy. Pojechał do cystersów po Henryka odrzekłam zgodnie z prawdą.Anna ożywiła się, jakby zapominając, że znalazła się w potrzasku. Henryk jest moim podopiecznym przypomniała mi. Nie możesz o nim decydować bez mojej zgody.Choć ogarnął mnie wielki gniew, nie dałam się sprowokować. Na miłość Boską, Anno.Chyba najważniejsze jest to, żeby byłbezpieczny! Przy innej okazji będziemy kłócić się o to, kto ma do niegowiększe prawa.Zrobię co w mojej mocy, by nawet włos nie spadł mu zgłowy.Jeśli tylko zdołam, będę także chronić Elżbietę.Przez ułamek sekundy myślałam, że nie odpuści, że nawet w takiejchwili jak ta będziemy musiały rywalizować, na szczęście jednak poszłapo rozum do głowy i skinęła przyzwalająco. Zagrajmy w karty rzuciła lekkim tonem. I tak żadne z nas niezaśnie.Możemy grać do białego świtu. Dobrze zgodziłam się. Pójdę tylko i upewnię się, że moim córkomnic nie grozi.Tak jak przypuszczałam, Katarzynę znalazłam w jej komnacie.Niespała.Zaprzątały ją wiadomości, jakie zasłyszała podczas wieczerzy.Nadworze aż huczało od plotek.Król opuścił pałac.Cromwella także niebyło.Wszyscy łamali sobie głowy, za co uwięziono Marka Smeatona.Niktnie wiedział, czemu Henryk zabrał do Londynu Norrisa.Czy była tooznaka wielkiego honoru czy też wręcz przeciwnie? Czyżby świętowalitam pierwszą wiosenną noc? Jeśli tak, to czemu robili to w takiejtajemnicy?. To nieważne przerwałam jej. Chcę, byś jeszcze dziś w nocyspakowała parę swoich rzeczy, tylko to co najpotrzebniejsze, i z samegorana była gotowa do drogi. Czy coś nam grozi? zapytała ani trochę nie zdziwiona takąmożliwością.Zatęskniłam do starej dobrej Katarzyny wychowanej wHever i dorastającej w Rochfordzie, tej, która nie znała jeszcze dworu ijego niebezpiecznych intryg.Wszakże ona odeszła na zawsze i miałanigdy nie powrócić.Moja starsza córka była już prawie dorosłą niewiastą. Nie wiem odparłam. Zpij już, jutro będziesz potrzebowała wielesiły.Niewykluczone, że spędzimy w siodle cały Boży dzień.Dasz radę?Potaknęła.Zaczekałam, aż zbierze swoje rzeczy, po czymzaprowadziłam ją do swojej komnaty i ułożyłam po tej stronie łoża, poktórej zazwyczaj sypiał Wilhelm
[ Pobierz całość w formacie PDF ]